19:21 / 01.01.2005 link komentarz (4) | Przez czas kiedy Iza grzebała w torbie ja rozsupływałam ze sweterka, kaftana i śpiochów bolejące niemowlę. Biedne, takie kruche było, ...i sine, niedogrzane jak kurczaczek. Podbródkiem tak żałośnie wstrząsało i słabło w oczach. Kiedy dokopałam się niemowlęciu do pampersa, wokoło rozniósł się mleczno-kwaśny aromat niemowlęcej kupy, jednak dało się też wyczuć niepokojąco nieświeży amoniakalno-siarkowodorowy zapach biegunki. Babsztyl zajmujący miejsce obok, demonstracyjnie zatkał sobie nochala, jednocześnie usiłując odsunąć się jak najdalej w stronę okna. Odsunęli się również panowie kiwaczkowie uwieszający się do tej pory wprost nad głową młodej matki. Paniusia z naprzeciwka udawała, że nie zauważa niczego, w sumie najprzyzwoitsze wyjście, aczkolwiek jej rysy twarzy zdradzały wzrastające napięcie. Śmiać mi się chciało. Uśmiechnęłam się do Izaury. Kto też wpadł na pomysł aby dać jej tak głupio na imię? |