Co za dzien, zjebany na maksa, poczawszy od poranku chyba po polnoc skonczywszy. Nie lubie awari, wrecz nie nawidze. Jakies telefony do domu i prosze by Michal przyszedl naprawic, a Michal nie pojdzie bo raz, ze mu sie nie chce, dwa ze nie potrzebuje pieniedzy bo ma ich juz pod dostatkiem, trzy ze Michal ma to w dupie, cztery jesli klientowi bedzie zalezec to poczeka chociazby i tydzien albo dwa. Mam dosc ludzi ktorzy proboja mnie wyruchac na kazdym kroku, jak Michal jest potrzebny to ciagle beda nalegac, prosic, itp. a jak Michal niepotrzebny to generalnie maja Michala w dupie, ooo. Niestety stwierdzilem, ze takich ludzi coraz to wiecej w moim otoczeniu czy czas wiec zmienic towarzystwo na nowe?
Jedyny plus dzisiejszego dnia to wiadomosc o tym, ze mam juz zaliczony jeden przedmiot.
Chyba sie poddam bo to nie ma sensu...
|