Kurcze, myslalem ze to poniedzialek jest najgorszym dniem tygodnia, ale to nic bardziej mylnego. Tak jak myslalem wczesniej ten tydzien to jakis mega koszmar. Wczoraj wtorek - sprdzilem na uczelni prawie 10h w oczekiwaniu na prowadzacego. Okazalo sie, ze zaliczyl nam jeden projekt, a jeden odrzucil do poprawki. Do 4.00 w nocy poprawilem projekt by moc go dzis rano oddac. Oddalismy projekt przyjety, pozostalo jeszcze tylko jutro oddac sprawozdanie.
Dzis odpisal mi moj promotor, musze poprawic prace i oddac ja jutro :/ wiec ciezka noc przede mna, a strasznie mi sie chce spac bo zeszlej nocy pospalem moze z 4h.
Mysle, ze okreslilem juz typ. Fenomenalnie i nawet sam nie wiem w jaki sposob ale stalo sie to w ciagu 3 dni. Wiec juz chyba jest ok.
Zima, ehhh wyszedlem z psem o 5.00 nie bylo ani grama sniegu, wstalem rano przed 9.00 i napadane. Jechalem na uczelnie przez 25 minut, koszmar... chce juz wiosne.
Czuje sie jakby mnie cos zjadlo i wyplulo... co za tydzien...
|