23:02 / 09.03.2005 link komentarz (3) | Charakterystyczny zapach gleby podtopionej oblesna breja, ktora w czasach najwiekszej swietnosci byla sniegiem. Delikatna bryza niosaca swad pobliskiej smrodki, ktora wraz z ociepleniem rozpoczela kolejny sezon zapachowych atrakcji. Kaczki, ktore chodza bezczelnie po parkingu i maja wszystko w kuprze. Slowem: do dzisiaj zanosilo sie na wiosne, jakze mila memu sercu pore roku. Sie zanosilo, ale do czasu, bo dzisiaj spadla tona sniegu, tym samym skazujac mnie na skrobanie grata i przedzierania sie przez campus pelen pulapek. Wcale mnie to nie ucieszylo, a juz wspolczulam Warszawie. Za wczesnie, jak sie okazuje. Jako pozytywny akcent powiem tylko, ze - ku mojemu najwyzszemu zdziwneniu - wladze miasta NIE byly zaskoczone tym naglym zwrotem w warunkach atmosferycznych. Moze w koncu uswiadomili sobie, ze Kanada to jednak nie Karaiby. Czas byl i pora.
Godzina D wybila. Czas na upragniona drzemke.
|