19:20 / 14.03.2005 link komentarz (4) | Poniedzialek, pam param
W sobote zaszalalam kobieco: kupilam sobie szpilki do samego nieba, w kolorze zajebiscie biskupio rozowym, do tego takaz sama torebke. No odpierdolilo, nie?
Oprocz tego pomalowalam sobie pazury u nog i rak na rozowy kolor z seksownymi szkarlatnymi kropami. Podoba mi sie.
Inna sprawa, ze kosztowalo toto 2 godziny pracy, wliczajac odmaczanie nog, usuniecie odciskow etc.
W kazdym razie kobieta zadbana jestem.
W niedziele zagonilam I. i pojechalismy do mojej chalupy w celu naprawienia:
- uszkodzonego kabla
- urwanej rynny.
Kabel jak sie okazalo nie byl przegryziony przez kreta, za to uciety do polowy nieuwaznie zamknietym oknem oraz zapleciony w piekna plecionke na odcinku nurzajacym sie w kreciej dziurze.
Czy to kret zaplotl - pozostanie slodka tajemnica.
Jak juz zaczelismy skrecac kabel wylazl ze swojego wychodka (pardon, pokoju chcialam powiedziec) wlascicielowspolmieszkaniec z jakims czyms na zebach i powiedzial, ze wystarczy jak wepne moja maszyne w hub i bedzie dzialac.
Mogl powiedziec 2 tygodnie temu, kiedy zmienil konfiguracje - bardzo by mi to zycie uproscilo... no ale kurwa po co, nie? Za dobrze by bylo.
Rynna z powodu rozczarowania kablem, zostala porzucona. W koncu i tak nie bedzie juz padac przez nastepne 8 miesiecy...
Aha, i jeszcze bylismy w sobote obejrzec again ten dom, co to przy warsztacie samochodowym jest. Okazalo sie, ze w sobote warsztat zamkniety i halasu nie ma. Nie moglam odzalowac sobie "a nie mowilam??" na co I. wywalil tylko jezyk.
Niestety, dom cieszyl sie calkiem duzym zainteresowaniem ogladajacych, wobec czego watpie, zeby oferta I. wygrala...
Kurde, moglby juz wreszcie cos kupic bo ja sie chce przeprowadzic. Zmiany mi trzeba no i egzystowania w nieco wiekszym kojcu... |