Ciezkie dni z cyklu On the run, duzo pracy, malo snu, jestem przytloczony jakimis terminami, spotkaniami, telefonami, mailami, wyjazdami, itp. Troche sie tego uzbieralo w tym tygodniu. Mam nadzieje, ze nastepny tydzien bedzie bardziej lajtowy od obecnego.
Wczoraj praca w CRSie, potem wizyta u Magdy, potem do Marka. Dzis naszczescie ide do pracy na 10.00, a nie na 9.00 co oznacza 1h snu wiecej, po pracy wizyta na Policji, wieczorem moze jakies wyjscie do pubu, w koncu dzis St. Patrick's Day.
W piatek czeka mnie kurs do Katowic po czesci do komputerow w firmie i po czesci do mojego nowego kompa.
Najlepsze lekarstwo na zmeczenie i znuzenie to smiech :) Jak sobie przypomne Lene eksplodujaca rosolem na monitor i klawiature to od razu mi sie chce brechtac. A Lenka w ogole jest swietna, szybko i latwo ja mozna wkrecic, dodatkowo ona reaguje z takim histerycznym przejeciem :) Lena jest chyba jedyna osoba, ktora nie do konca rozpoznaje chwile w ktorych zartuje, a w ktorych nie i dzieki temu czasami skutecznie mi poprawia humor. W ogole Lena to paskud gdyz nie pozwala Flesiowi obgryzac paznokci u nog :D
Wiosna w powietrzu, coraz mniej sniegu na dworze, niestety widze minus tej calej sytuacji, mianowicie Zbir brudzi sobie lapy podczas spaceru :/ i ja niezbyt jestem zadowolony i szczesliwy z powodu tej sytuacji.
Irytuje mnie bardzo brak zaufania w stosunku do drugiej osoby, taka kurewska niczym nieuzasadniona podejzliwosc i chec bycia waznym i posiadania kontroli nad wszystkim i nad kazdym. Obudzila sie we mnie ignorancja, arogancja polaczona z bezczelnoscia, szydercznym usmiechem i lekcewazacym spojrzeniem. Ohhh yeah I like this game, and life it's only a great game!
I don't need no arms arround me
I don't need no drugs to call me
I have seen the writings on the wall
Don't think I need anything at all
No, don't think I need anything at all
All in all it was just a brick in the wall
All in all it was just a brick in the wall
|