cess // odwiedzony 86426 razy // [trez|by|vain nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (140 sztuk)
22:09 / 01.04.2005
link
komentarz (0)
Luby wybyl w delegacje. Tak doszlo do nieoczekiwanej zamiany miejsc- on dzis szaleje we Wroclawiu, ja tesknie w domu, oczywiscie cierpie meki i bole nie tylko z tesknoty...
Syn moj z dnia na dzien posiada coraz to nowe umiejetnosci. Od tygodnia umie juz popiskiwac intonujac, rozwija chwytnosc konczyn, a co dla mnie najmilsze powoli zaczyna smiac sie na glos. To ogromna radosc. I pociecha, gdy nie ma obok najlubszego.
Wreszcie przywialo do nas wiosne. A z wiosna do praku wywialo nas. Siedzimy- Dusiolek w swojej karocy, ja na laweczce. On spi i sni, prawdopodobnie o jedzeniu i tuleniu, ja pisze "na brudno" prace na studia. Tuz po urozeniu mlodego wlochacza zastanawialam sie o czym moze snic, bo to, ze sni, nie budzi watpliwosci. Moze o wrazeniach. Moze o milych dzwiekach... Chociaz z tymi dzwiekami, to nie wiem. Nie nalezy zapominac, ze odbiera barzo prawilne wychowanie.
Dzis wreszcie po tysiacu lat bylam u fryzjera. Szczerze powiedziawszy czuje sie baardzo dopieszczona i przygotowalam w ten sposob niespodzianke Lubszemu. Jeszcze nigdy tak dlugo nie pacykowali mnie, no chyba, ze przed studniowka... A skoro juz o tym wspominam... Szlam sobie dzisiaj Nowym Swiatem, az tu nagle ktos mnie cap za rekaw i krzyczy "Czeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeesc kochaaaaaaanaaaaaaaaaaa". Z nienacka, tutaj, w Warszawie, kolezanka z klasy. Jakby to napisali bracia M. "SZOK!". Oczywiscie mimo, ze nie widzialam nikogo z klasy od 3 lat, ale wszyscy juz wiedza, ze mam syna. Teraz beda jeszcze mogli pokonwersowac sobie o moim ogolnym utyciu i zaniedbaniu, albo sama nie wiem o czym... Moze buty mialam brudne, to tez sie nada... Okazalo sie, ze ostatnie trzy lata rozkminiali czy Luby jest z Wroclawia czy z Warszawy... Ot dylematy studentow AE. W sumie mialam ochote, zeby spotkac sie z nimi, ale teraz juz sama nie wiem.
W wielkanoc postanowilam przelamac bariere milczenia. Spotkalam sie z kumplami "ircowymi". W ogole poczulam sie we Wroclawiu, jakby czas sie zatrzymal wtedy, kiedy upalnym latem wyjezdzalam na egzaminy. Oni wciaz w tym samym gronie spotykaja sie na piwie, na domowkach, tylko niektorym troche brzuchy urosly. Dziewczyny te same, albo podobny brak dziewczyn. Tematy rozmow. Beztroska. I w takich chwilach smutno mi, ze gdzies zgubilam swoja beztroske. W obliczu posiadania EMila, to calkiem dobrze, ale w ogolnym rozliczeniu szkoda.
Wreszcie zobaczylam sie takze z moja legendarna przyjaciolka Julia. I od razu zrobilo mi sie lepiej. Nie, wcale nie przytyla, nie zglupiala, ani nic z tych rzeczy, tkore ciesza stereotypowe "psiapsoleczki". Wyglada bardzo korzystnie, studiuje na dwoch kierunkach, i wreszcie moglam sobie z kims porozmawiac nie o rapie. W zasadzie w ogole nie pojawil sie ten temat.
Lzej mi na sercu, bo gdzies w podswiadomosci krazyly wyrzuty sumienia, ze niestety nie pielegnuje znajomosci. Teraz bede. Przynajmniej przez jakis czas.
We Wroclawiu spedzilismy wreszcie wiecej niz 1 dobe. Mielismy w ten sposob czas na wszystko- na celebracje posilkow, z powodu Dusiolka skrocona, spacery po miescie, spotkania ze znajomymi, a nawet- wyjscie do kina. Mialam swoje chwile zwatpienia. Zwlaszcza, gdy Mlody umieral na kolki. Kazdy z domownikow mial wtedy swoja teorie- uszy, zurek, woda wroclawska, brak lewatywy... I nagle przyszla mi do glowy taka mysl "O Boze, ja chce do Warszawy!"I zrobilo mi sie glupio. Trwam w tym zawieszeniu, na ziemi niczyjej, ani we wroclawiu, ani w warszawie. Juz nie w jednym stadium, jeszcze nie w drugim. Stoje sobie w przeciagu miedzy dwoma otwartymi bramami, i cierpie na chroniczne zapalenie zatok- skoro juz bawimy sie w metafory. UUUUuuu.

Pamietam ten sen, w kotrym rpzysnilo mi sie , ze Papiez umarl. Teraz sen sie spelnia powoli. I mimo, ze jestem watpiaco-niewierzaca, to w Papieza wierze i smutno, gdy odchodzi tai umeczony. Smutno podwojnie, bo nigdy juz pewnie nie zobacze go na zywo, ze syn nie doswiadczy co to znaczy miec Polaka za Papieza. Ciekawe ilu rodzimych hurra-optymistycznych-katolikow zwatpi teraz w swoja wiare? CIekawe ilu wierzylo w Boga, a ilu ponad Boga wynioslo Wojtyle, bo czasem jak sie patrzylo na ten rozentuzjazmowany tlum, to odnosilo sie uczucie pewnego obrazoborstwa, albo gorzej, oglupienia...
Wszelkie slowa w takich momentach sa zbyt male. prawda?