20:25 / 07.04.2005 link komentarz (7) | W trwałym związku nie ma potrzeby stosowania jakichkolwiek sztucznych zabezpieczeń!!! W takim związku mamy dużo czasu, możemy przeczekać okres w którym istnieje możliwość zapłodnienia. Możemy poczekać dzień, czy dwa dłużej, jeśli potrzeba, nie tracąc nic z radości cielesnego obcowania ze sobą. Wiec pytam po co mi w łóżku cała waliza medykamentów i odzieży ochronnej? Są takie metody antykoncepcji jak: kastracja (sterylizacja), podwiązanie jajników, montaż spirali domacicznej itp, które polegają na mniejszym lub większym okaleczaniu ciała i duszy człowieka. Pomijając nawet argumenty moralne, po co mi te metody? Przeciętnie inteligentny mężczyzna jest w stanie poznać reakcje swojej stałej partnerki w takim stopniu, że w pewnym momencie wie, prawie słyszy, kiedy następuje u niej owulacja itd. itp. Podobnie dzieje się u płci pieknej. Uważam, że o wiele ciekawszym zajęciem jest studiowanie tajemnic ukochanej istoty, niż instrukcji obsługi wkładki domacicznej, czy tabletki RU coś tam, coś tam. Co oczywiście nie wyklucza poznawania również wspomnianych gadżetów, ale koniecznie z zachowaniem właściwego do nich dystansu i właściwej oceny (w tym również moralnej) ich stosowania. Bez wpadania w bałwochwalstwo i niezdrową euforię. Zwłaszcza z powodu pojawienia się na rynku nowych gadżetów. Uważam takie zachowania za żenujące. Więc nie dziwcie się kiedy pytam: kto będzie szczęśliwszy i komu będzie łatwiej żyć? Temu co do łóżka musi chodzić nafaszerowany prochami, albo ubrany w gumiaki tudzież inną odzież ochronną, ewentualnie oklejony antykoncepcyjnymi dozownikami w formie plastrów, czy pomp dyfuzyjnych, czy temu dla kogo owe akcesoria są absolutnie zbędne? |