23:57 / 19.04.2005 link komentarz (3) | Lee jest dziś bardzo szczęśliwy i bardziej optymistycznie nastawiony do przyszłości. Prawdopodobnie na skutek działania Ducha Świętego, w którego istnienie (mówiąc prawdę) nie za bardzo dotychczas wierzył. Ale to raczej tylko za Ducha Świętego sprawą Josef Ratzinger mógł zostać papieżem.
Lee wiedział, że Ratzinger byłby najlepszym z możliwych kandydatem na następcę Jana Pawła II, ale że go kardynałowie wybiorą, Lee wątpił. Dlaczego wątpił? A no wstyd powiedzieć, dlatego, że za dużo ostatnimi czasy naoglądał się i nasłuchał w masowej propagandzie o plebiscytach wśród telewidzów na najlepsze imię dla nowego papieża i sondażowo-ulicznych propozycjach naprawy „credo” kościoła katolickiego. Nasłuchał się też paplaniny różnych debili o papabilach i sposobie ich wybierania, o technikach wypełniania kart do głosowania, kształcie urny, itp demokratycznych gadżetach. No i przez ten szum i informacyjną manipulację, Lee prawie zapomniał, że Kościół Katolicki (Sancta Ecclesia Romana) nie jest jakąś tam zafajdaną demokracją, w której każdy cymbał ma coś do powiedzenia, tylko normalną, na solidnym autorytecie opartą monarchią. Uff jak dobrze.
|