Pochylony nad swoją bezsensowną...
... pracą, podswiadomie odczuwał wwiercający mu się w kark wzrok. Poczuł się zwykłą papierową postacią, którą ktoś właśnie zczytuje litera po literze z kart dobrze znanej mu, nędznej powieści...
Była lekko zdziwiona, gdy wyprzedzając ją o ułamek sekundy, zadał szykowane dla niego pytanie. Punkt wyjścia rozrastając się do wypalającego oczy modelu gwiazdy zmusił go do odwrócenia wzroku na ułamek sekundy, właśnie ten, potrzebny, by dostrzec błysk rozbawienia w jej tęczówkach, na moment przed tym zanim zauważył matowy ciężar przerdzewiałej śmierci.
[irytujące granice rzeczywistości odbijają bezsens trwania?]