10:30 / 16.05.2005 link komentarz (4) | rzeczy, o ktorych nie powiedzieli...
- przewartosciowanie wlasnej koncepcji intymnosci i wstydu. Kto nie rodzil w polskim szpitalu i nie byl pozniej pod presja karmienia na zadanie- nie wazne czy w metrze, czy w srodku miasta,czy pod czujnym okiem 2/3 rodziny, bo kazdy chce zobaczyc jak nowy czlonek familii je, ten nie wie co znaczy
- absolutne zignorowanie sprawiedliwosci. Ja musze wszystko wtedy, kiedy musze, a nie wtedy, kiedy chce, a poza tym moglam przeciez nie lezec tych 30 minut czytajac ksiazke, tylko wykorzystac wolna chwile,zeby zrobic to, z czym zalegam.
- Smutna swiadomosc, ze w moim zyciu zmienilo sie wszystko, zeby moglo byc choc troche po staremu, a w zyciu Lubego niewiele. I to przewartosciowanie wartosci. Tego, co jest istotne, tego, co nalezy. Bo owzem, moglabym przeciez zostawic 7-miesieczne dziecko rodzicom na 2 dni, ale cos mi nie pozwala. Juz ilosc dylematow, ktorych i tak nie ma sensu rozpatrywac na glos, bo dla postronnych wydaja sie byc irracjonalne, a ktore rodza sie w zwiazku z naszym wyjazdem na wakacje przytlacza. Idac do kina mam wyrzuty sumienia, ze ktos inny musi sie zajmowac dzieckiem, kiedy ja sobie pozwalam na przyjemnosci, bsa mam wyrzuty sumienia biorac kapiel, dlatego z luksusu kapieli korzystam raz na 3 miesiace zastepujac go banalnym kilkuminutowym prysznicem. Zyje w poczuciu obowiazkowosci, oraz powinnosci. I w swoim wolnym od dziecka czasie nie umiem sie dobrze bawic, bo mysle, jak jestem winna. Co na dluzsza mete wyciencza. A niech ktos mi powie, ze to moja wasna wina, to go trzepne, bo gdybym znala lekarstwo na wyrzuty sumienia, sprzedalabym juz dawno patent na nie bylym straznikom w Aushwitz.
Po prostu w moim domu nie znoszono bezczynnosci. Lepiej bezproduktywnie siedziec nad lekcjami pol dnia, niz najpierw odpoczac i , o zgrozo, pobawic sie , a potem zabrac do roboty.Bo przeciez kiedy moja mama byla moim wieku robila dla relaksu 100 zadan z matematyki, a moje nierozumienie zasad tej pieknej nauki i opornosc wielka wynikaja z lenistwa ot, co a przeciez nikt nigdy za mnie niczego nie zrobi. I jak ja mam teraz z czystym sumieniemzaufac i posluchac mamy, ktora wchodzi na slodki ton via telefon i mowi "mooooje sloneczko najdrozsze, moja corcio najwspanialsza, ja ci pomoge, zabiore dzieciatko na tydzien, zebys mogla poodpoczywac".
Na szczescie im mniej mam czasu, tym mam go wiecej. Redukuje si eilosc bezczynnie przesiedzianych godzin, skraca sie sen i nagle okazuje sie, ze mozna podolac wszystkiemu, oczywiscie na swoj sposob i odkupujac to nerwami, ale potem jest spoko. I tylko marze o tym, zeby pojsc na koncert, pojechac gdzies za miasto- do innego miasta, ale to wymaga zgrania zbyt wielu rzeczy na raz...
|