12:40 / 20.05.2005 link komentarz (10) | To, że wypociny Jerzego Pilcha są „do dupy” nie podlega dyskusji. A raczej Lee chętnie by podyskutował z kimś o odmiennym zdaniu, ale jakoś tacy nagle zniknęli. Dziwne...  
Lee w odróżnieniu od innych, nic więcej nie czytał tego wybitnego twórcy (wypitnego raczej...), ale... Ale chyba nie musi bo skoro takie gówno jak „Narty...” ten „wybitny” twórca miał odwagę (czelność!) wydać i w wielkim nakładzie rozpowszechnić, to o czymś to świadczy :>? Musi świadczyć!  
O czym świadczy? Choćby o pozostałych arcydziełach „tego wypitnego... 
Pan Jerzy publikując „Narty Ojca Świętego” świadomie odwołał się do ciepłych i pełnych pozytywnych uczuć skojarzeń większości Polaków związanych z osobą JP2. Należy zauważyć i właściwie ocenić (docenić), że wywołał tę pozytywna ikonę tylko po to żeby przy jej pomocy przemycić, wcisnąć nam i to za ciężką forsę, trochę brudu, bezpłodnych pomyj pomieszanych z rzygowinami. 
Jednak przeczytanie nawet takiego chłamu i ramoty jakim są „Narty...” ma swoje plusy.  
Pierwszym z nich jest fakt, że z czystym sumieniem Lee może teraz rzucać joby i wieszać różne inne... na panu Jerzym, jego dorobku artystycznym, oraz na jego zwolennikach, epigonach :P. Lee może odsądzać ich wszystkich od czci i wiary i nawet mieszać z błotem, a to czasem daje satysfakcję.  
Kurna pewnie dlatego się wszyscy nagle pochowali :P. 
Jeszcze większym plusem jest świadomość, że praktycznie w ciągu każdego weekendu Lee może (każde dziecko może!) napisać sztukę 10 razy lepszą od rzeczonego arcydzieła autorstwa pana Jerzego Pilcha. I może nawet kiedyś Lee usiądzie i napisze i...  
Choćby po to żeby panu Jerzemu i sobie udowodnić, że jednak, że można z sensem. 
 
Trzecim plusem jest fakt, że Lee znów ma o czym pisać na swym logu  
Usiłując skupić się i ogarnąć całość i złożoność zamysłu twórczego Jerzego Pilcha, Lee autentycznie się zdenerwował i oprócz tego, że pozytywnie wpłynęło to na jego krążenie to przecież dało mu impuls do napisania tej noty na nlogu :P.  
Jednym słowem jakby szczęśliwie nie napatoczyło się arcydzieło pana Jerzego, to kurna naprawdę nie było by już o czym... 
Ech 
 |