popo // odwiedzony 29626 razy // [era_chaosu_mumik szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (117 sztuk)
23:43 / 29.11.2000
link
komentarz (1)
A w ogóle to wolę nowoczesny balet od klasycznego. Ostatnio, w wyniku szantażu zaprowadzono mnie, po raz któryś tam, na „Jezioro Łabędzie”. Po uwerturze, tabun ptaków wypadł na scenę z taką mocą, że stukając puentami zagłuszył muzykę, a drewniane deski skrzypiały pod naporem kilkuset kilogramów skaczącego drobiu. Potem, primabalerina dysząc jak krowa kończyła swoje pas de deux o mały włos nie wpadła do orkiestronu. Jej partner - młody książę zerkał co chwila na pierwszy rząd gdzie siedział młody tancerz z „Krakowiaków i Górali” i kompletnie nie zwracał uwagi na swą Odettę. Ten z pierwszego rzędu raz po raz pokazywał „księciu” faki, co jeszcze bardziej, dynamizowało akcję. Od czasu, kiedy do teatrów chodzę z polową lornetką, wszystkie sztuki zyskały na wartości i w końcu wiem po co kupuję bilet. Poza tym, scenografia bujała się niebezpiecznie i już myślałem, że będzie katastrofa, gdy okazało się, że to były tylko sceniczne przeciągi. Cierpiałem, ale nie dałem tego po sobie poznać aż do końca tego przedstawienia. W histerię wpadłem dopiero potem, kiedy okazało się, że właśnie zamknęli mój ulubiony bar w którym mialem kredyt. To było na marginesie wczorajszego spektaklu Bejarta. Ale Bejart to co innego. Przeanalizuję go jutro.