10:54 / 24.06.2005 link komentarz (1) | Człowiek wstaje rano pełen wigoru i animuszu. Ma 100 planów na dzień. Zjada pożywne śniadanie, oglada wiadomości, otwiera komputer, przynosi internet, załancza monitor, idzie po pocztę elektroniczną i bzzzzzzyt. Odechciewa się wszystkiego. Finito. Twoja energia została zużyta.
Następuje niespodziewany koniec dobrego nastroju. Wkurwiają setny raz powtarzane informacje o cenach ropy naftowej. Kolejny polityk wyruszający do walki o fotel prezydencki- dosłowne odczytanie tej metafory przynosi przykrą świadomość istoty całego zamieszania- kreuje nam na wizji nowych wrogów. BÓJCIE SIĘ! nadchodzi Rosja, która lekceważy potęgę mocy i nie podaje Polsce ręki na siemasz.TO NASZ WRÓG.
BÓJCIE SIĘ! Ameryka nas nie szanuje.TO NASZ WRÓG. PRAWDZIWY WRÓG DEMOKRACJI POSTKOMUNISTYCZNEJ.
BÓJCIE SIĘ! politycy ciągle kupują nowe samochody.ONI, nie my . ONI CI Z NOWYMI SAMOCHODAMI TO WROGOWIE!.
BÓJCIE SIĘ! Niemcy idą po nasze.
BÓJCIE SIĘ! BAlcerowicz nie chce odejść.
TRWOGA TRWOGA TRWOGA.
I przyjdę JA.
Albo JA.
i JA WYELIMINUJĘ INNYCH WROGÓW.i będę tylko JA.
czyż ne lepiej mieć wroga, którego się bsamemu wybrało?
A potem. Niczym ostatni gwozdz do trumny przywieziony w systemie last minute audio tele dzwoni piaty jezdziec apokalipsy- Babcia Lubego.
Dlaczego nie dzwonicie? Stara babcia moglaby umrzec, a wy co?
A my nic. Im bardziej sie nas naciska tym mniejsza mamy ochote. Tacy juz jestesmy...
I teraz zamiast konczyc zajawkowy artykul o streets, na ktorego napisanie mialam od dawna ochote probuje sie podpompowac energetycznie sluchajac "yes ayah" i "feel so good" wiadomych nerdow ze skandynawii. My tak mamy rodzinnie- kazdy ma swoj ulubiony utwor Looptroopow.
Slucham tez "Number song" bo to sa brzmienia, ktore najbardziej lubie w hip-hopie. I teraz zazdroszcze kolegom, ktorzy odgrodzili sie szczelna kurtyna negacji terazniejszosci i zyja tylko ta muzyka, ktora byla wydana przed Y2K. Przed szalem na nerd timbalanda bounce denzall i just tina. Bo oni ciagle czuja funk i maja zajawke. A ja sie czuje jak piernik i moze nawet bym poszla na impreze, ale chyba wole zostac w domu pic karmi, bulwersowac sie na zapach marihuany unoszacy sie wokol ciuchow lubego, oraz myslec co by bylo gdyby...
Sesje mam juz za soba. Tydzien trwal moj kuraz po studenckich stresach, ale po raz pierwszy od dawna mam "wakacje" z czystym kontem.
Ostatnio jestem wulkanem emocji. Stresy znosze tak zle, jak nigdy dotad. Przed egzaminami spalam po 3 godziny, przez pol dnia nic nie jadlam, krecilam sie po domu jak nie powiem kto lub co nie powiem po czym bo poprawnosc polityczna mi nie pozwala(bojcie sie poprawnosci politycznej!APAGE!). Za to kiedy Mama Lubego opowiada historie o tym, jak ojciec jednego z dzidzikow z rejonu wykorzystywal swojego niespelna rocznego synka, dostaje zwyczajnej histerii.
Natomiast na banalne problemy niedoszlych raperow i jakies dziecinne wonty reaguje ostrym wkurwieniem. Tak, tak. Stworzyliscie potwora...
Dusiolek jest z nami juz pol roku. To dopiero checa. Teraz ma swoje najlepsze miesiace, a ja juz prawie zapomnialam jak traumatycznym i bolesnym przezyciem byl porod. To magia ludzkiej psychiki i pamieci, ktora pozwala zyc. I caly czas zadziwia mnie jego obecnosc.To, ze nie bylo nic i nagle jest czlowiek. Wczoraj widzielismy sie z przyjaciolka mamy Lubego, ktora od lat mieszka w Stanach. Ja nic nie dziwi, ja zadziwiam sie wszystkim. Budze sie rano i patrzy na mnie para wielkich chabrowych oczu, usmiechaja sie do mnie male slodkie usteczka a w policzkach robia sie rozkoszne doleczki, i zadziwiam sie codziennie nad cudem narodzin. I mysle, ze tego malego, doskonalego, jeszcze niczym nie skazonego czlowieka mogloby nie byc i podziwiam wtedy kobiety ktore swiadomie (podkreslam znaczenie swiafdomosci wszelkich konsekwencji) podejmuja decyzje o aborcji, bo ja na dzien dzisiejszy nie umialabym zyc po czyms takim normalnie.
|