21:53 / 25.06.2005 link komentarz (7) | Wczoraj w knajpie
btw - sama poszlam, jakby sie kto pytal.
Ale nie o tym. O Polsce bedzie. Kiedy juz knajpe zamykano, dwoch pijanych w sztok Irlandczykow zagadnelo do mnie, skad jestem.
- Z Polski - mowie
- a my znamy Pooooolke! Andzeliiiiiika, chodz tu, tu polska dziewczyna jest!
Andzelika podeszla, popatrzyla, odezwalam sie do niej w te slowa:
- jako zywo, mowie po polsku - a ty?
Patrzy sie, patrzy... wreszcie odpowiada:
- przepraszam, ale nie rozumiem. To nie jest jezyk polski!
- jak to nie? Pewnie, ze tak - smieje sie.
- nie ma takich slow w polskim! Ja ciebie nie rozumiem!
Zaczelam wyjasniac niesmialo, ze zwrot "jako zywo", tudziez "zawzdy" i pare innych to owszem, sa polskie idiomy, jeno pochodzace ze staropolszczyzny.
Nie dala sie przekonac.
Zdazylam jeszcze sie zapytac, ile czasu tu jest - bo zauwazylam interesujacy "angielski" akcent w jej polszczyznie (az mi zgrzytalo w uszach, serio).
Okazalo sie... ze 3 lata.
Aj Waj!
Byla dla mnie rownie obca, jak Tralfamadorczycy... |