16:25 / 24.07.2005 link komentarz (0) | początek "urlopu"
należny odpoczynek początkowo ubarwiony był smakiem słodkiego, waniliowego capucino... hm...;)
jednak humor poprawiła mi dopiero obecność jednego pana...
niestety nie udało nam się zdążyć na koncert zespołu może nie śpiewającego o tym jak to chytry lis radzi sobie w dzisiejszym świecie, ale jego nazwa niewątpliwie ma coś z tym wspólnego;)
otwarcie przed 50-ma laty i dziś... porównanie obu... kultur, bo chyba inaczej tego nazwać nie można;) czyli masa śmiechu i "poważne" podejście do sprawy....
powtórka porównania społeczności-tym razem w muzyce... najpierw to, co było, pozniej -co jest..
lekkie przerażenie w jego oczach... cóż, te moje mroczne strony;)
zapadł zmrok...
plany na kolejne dni...
rozmowy...
ech, te moje wieczne dylematy;)
i ograłam go w szachy;)(farta musiałam miec niesamowitego...;) )
powrót do domu...
a dziś... szybkie decyzje... wprost nie z tej ziemi... jak urlop to urlop... trzeba wyjechac;)
w samą porę pojawiło się miejsce... wolny czas jest... totalny szok... ale wszyscy patrzą na to z optymizmem... "trzeba być optymistą.Ja wierzę, że będzie dobrze"-usłyszałam jego łamiący się głos...;)
a teraz - czas sie spakować... nie mogę tylko zapomnieć nożyczek...;)
znikam na...jakis czas;) |