lee // odwiedzony 464072 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
17:03 / 12.08.2005
link
komentarz (6)
Yann Martel -- „Ja”

Lee słyszał wiele pochlebnych recenzji na temat tej powieści. W związku z tym jego oczekiwania co do niej zostały rozbudzone ponad miarę. No fakt dzieło Martela nigdy nie będzie wybitnym literackim osiągnięciem, ale trzeba mu oddać, że zostało dość ładnie napisane. Zwłaszcza jeśli chodzi o materię - tzw. „pisarskie mięso”. Lee znalazł w niej wiele żywo zobrazowanych przykładów oryginalnego, dziecięcego postrzegania rzeczywistości. Docenił ich autentyzm, świeżość i bezpruderyjnie pokazane, indywidualne doświadczenia wrażliwej jednostki.
Jeśli chodzi o konstrukcję fabuły, to już było gorzej. Jest ona schematyczna i jednowartościowa, oparta na jednym jedynym koncepcie formalnym. Dla większości krytyków zaskakującym. Dla Lee większym zaskoczeniem było ich zaskoczenie, zwłaszcza że nośność pomysłu nie została dostatecznie wykorzystana. Szkoda.
Miejscami powieść wzbudziła u Lee poważne zastrzeżenia natury etycznej. Udało się mu wyłowić kilka tzw „kwiatków” zawierających „sugestie podprogowe”. Panie Martel tak się nie robi!
Zdaniem Lee nieuczciwa manipulacja czytelnikiem jest niedopuszczalna, niepotrzebnie rzuca cień na inne walory dzieła.
A oto przykład:
„była to najprawdziwsza sałata złożona z przyszłych pisarzy i krytyków literackich, znawców teatru i dramatopisarzy, poetów, artystów, entuzjastów życia w zgodzie z naturą, gejów i lesbijek, oraz rewolucjonistów”
Wrzucenie do jednego wora określeń społecznie nobilitujących, elitarnych profesji takich jak: pisarz, artysta, poeta, krytyk literacki, znawca teatru, dramatopisarz wspólnie z określeniami przynależnymi do zupełnie innych klasyfikacji, pachnie intelektualnym przemytem. Przede wszystkim zaś zabieg ten generuje zamieszanie skutkujące pojęciowym zmętnieniem. No ale w mętnej wodzie podobno najlepsze rybki da się złowić? Komu do czego to potrzebne? Lee postanowił tego wątku nie rozwijać.
Wystarczy mu odkrycie, iż mamy tu do czynienia z bardzo brzydkim i dość prymitywnym zabiegiem mającym na celu, przeniesienie pozytywnych konotacji z jednych pojęć na drugie, zasugerowanie ich czytelnikowi i utrwalenie ich w jego świadomości. Możemy więc być pewni, że po lekturze tej powieści przybędzie nam w głowie nieprawdziwych skojarzeń i schematów myślowych.
A może to tylko pomyłka tłumacza? :>
Suma sumarum Lee uznaje, że niezbyt trafnie zainwestował swoje 26 zł.