17:09 / 06.12.2005 link komentarz (3) | Zadzwoniła Kasia. Jak na Mikołaja miała dziwnie słaby i drżący głos. Od razu domyśliłem się, że nie jest z nią najlepiej. Zapytałem wprost o przyczynę. Wydukała, że Babcia nie żyje. Babcia od lat narzekała na serce, na wątrobę, na nerki. To od niej nauczyłem się pić herbatkę z liści brzozy. Perfekcyjnie umiała postępować z wymienionymi dolegliwościami. Wydawało się, że dzięki temu będzie żyć wiecznie. Aż w końcu, znienacka zabił ją wylew. Życie.
Kochana babcia, tyle wspomnień, tyle zabawnych historii z nią związanych.
Zapytałem kiedy pogrzeb. Kasia na to niepewnym głosem odpowiedziała, że Babcia zmarła miesiąc temu.
No to kurwa ładny Mikołajek mi zrobiłaś! Pomyślałem i nawet syknąłem, i już miałem dokładnie zjechać dziewczynę, ale wyobraźnia właśnie wygenerowała mi obrazek wymęczonej, wypłakanej Kasi, tam po drugiej stronie, z przyklejoną do ucha słuchawką. I żal mi się zrobiło. Biedaczka została zupełnie sama. Sama w pustym domu.
Wiesz? to dziwne... – odezwałem się po chwili – w sumie dla mnie babcia żyła do dziś.
Nieomal o cały miesiąc dłużej.
|