2006.01.22 23:30:09 link komentarz (21) | Gdzieś w grudniu na 12 stycznia patrzyliśmy z tęsknotą, gdy nadchodził ten utęskniony termin, zaczeły się problemy, i z godziny na godzine się mnożyły. Nawet nie wiesz jak ucieszyłem będąc wewnątrz tego słynnego Cube'a, po tym jak ekipa rozbiła się udając się po procenty na Ś***acznym kwadracie, po tym jak pomyliłem wyznaczone miejsce spotkania (przepraszam Aniu), po tym jak Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne odmówiło współpracy i przedewszystkim jak ogromny był nasz brak zharmonizowania, uwierz w takich warunakch wcale nie łatwo było tam dotrzeć. Waż do wejścia sięgał jakiś 10 metrów. Przez tę kolejke grupa się rozbiła na trzy części. Kiedy już dostałem ostatni numerek od sztaniarza, kiedy to już dokładnie obmacał mnie bramkarz i wraz z krokiem w przód poczuliśmy w stopach mocne bassowe uderzenie zanurzyliśmy się w to liczące sześćset bydła mrowisko - zaczeło się. Przeszliśmy bezpośrednio na parkiet, ale było coraz gorzej erotyczny ścisk spowodował że po jakiś dwóch, góra trzech kwadransach zdecydowaliśmy szukać reszty ekipy. Jednak w międzyczasie na stanowisku Dj, a dokładnie estrady przy jego punkcie, rozgrywał się konkurs, to wtedy właśnie odnaleźliśmy pierwszą zgubę, Groszek - (w chwili naszych poszukiwań) właśnie technicznie naciągał gumę na głowe, prawdopodobnie była to guma marki Durex. W tej próbie nasz zawodnik sukcesu nie odniósł – pękła. Zebraliśmy się w całość, i wspólnie - poprzez liczne manerwy – trafiliśmy do loży viperskiej [ksd/ Kamikaze – 20 ml kahuli + 20ml wódki x4], to był ładny balkonowy widok na parterowe mrowisko, na dj'skie podium, oraz na scene na której co jakiś czas rozgrywały sie to ciekawsze konkursy. Konkursy to zaleta charakterystyczna Cube'a, rozbawia publike, wprowadza dużo ożywienia do zabawy. Na konkursy tego dnia najbardziej łasił się Groszek aka Psycho Groszek, przy drugim podejściu zamieniał się z jakąś panną na garderobe, do bielizny – niestety... Tutaj też szampana nie zainkasował. Nasza trójka włączając Groszka, wyłączając Nielata, stale chulała w różnych partycjach klubu. Nieletniego pożegnaliśmy wraz z moją “tymimprezową” partnerką, opadałem z sił, zresztą K***r też już miał dosyć, wolnych miejsc spoczynku nie brakowało, rozsiedliśmy się, rozsmakowaliśmy w złocistym przysmaczku fundowanym przez Vipów i byliśmy świadkami ostatniego konkursu, gdzie dwóch odważnych gości, obnażyli się przed sześciuset osobową masą nasączoną alkoholem i nikotyną. Połowinki XXIV LO okazały się naprawde zacnym melanżem, w domu byłem późno. Warto też wspomnieć że to była jedna (co ostatnio było rzadkością) z imprez które przemelanżowaliśmy w pełnym składzie, wiesz Melanżowe Galakticos. "...każda chce mnie bo jestem vipem yo..." - Chuck D Fresh |