14:08 / 23.01.2006 link komentarz (2) | Slonce swieci tak, jak rzadko mu sie zdarza zima, przynajmniej u nas. Mroz tez jest taki, jak rzadko sie zdarza zima... przynajmniej u nas, choc radiowi reporterzy spiesza do nas z informacjami, iz pan X lub Y Staszek lub inny Zenon z Podupcewa powiedzial do reporterskiego mikrofonu swym zwirowatym glosem, ze jednak kiedy on byl mlody to bylo zimniej, minus czterdziesci. w sloncu. I teraz mamy szerszy obraz. Obiektywizm meteorologiczny. Z tego wszystkiego mam tyle, ze siedze w domu i nie moge sie ruszyc nawet do sklepu pod blokiem, Luby, jak kazdy prawdziwy mezczyzna z reklamy przynosi mi zakupy, a mnie juz nawet nie kreci podgladanie polskich telenowel, bo i tak sie okazuje, ze nie ma dla nich alternatyw wiec juz lepiej nie wlaczacd telewizora. No chyba, ze Emil oglada TVN turbo. Ma dosyc szowinistyczne upodobania, absolutnie nie jara go swiat przyrody, natomiast swiat motoryzacji wywoluje mala dziecieca ekstace. Warczenie ryczenie machanie rekami i nogami oraz wykrzykiwanie "ta to" (auto) "ba" (jeep) "iiijaaa ijjjaaa" (pojazd uprzywilejowany). Teraz stoi oparty o fotel, oprzezuwa buleczke i rzuca uwodzicielskie spojrzenia na prawo i lewo.
Mnie z wiekiem coraz trudniej zrozumiec potrzebe ogolnorodzinnej asymilacji. Po co sie spotykac z babciami srapciami, po co rozmawiac codziennie z matka,. kto wymysla takie obowiazki bezsensowne. Dlaczego nie mozna powiedziec jednej z druga, ze sie nie chce. Nigdy nie starcza asertywnosci na to, zbey sobie szczerze porozmawiac, i tak zawsze szczerosc bedzie jednostronna, a wolnosc krotkotrwala.
przetrwalismy swieta, nie bylo zle, choc musielismy dochodzic do siebie przez nastepne kilka dni.
Sylwester byl mily, taki zdziadzialy z punktu widzenia wszystkich zadnych przygod klubowiczow. Za to mielismy najpiekniejszy widok z okna.
Powolutku planujemy podroz poslubna, niestety sierpien okazuje sie byc swietnym miesiacem na wyjazd do bawarii, ale mozna zapomniec o wiekszej egzotyce. Deszcz, upal, robaki.
Kiedy tak przedzieralam sie przedwczoraj i wczoraj przez zasnierzony las idac na zajecia zatesknilam troche za zimowymi wyjazdami snowboardowymi, od 4 lat ani razu nie udalo sie wyjechac w gory. Matka mowi "jedz z nami", niestety wyjazd w gory dla mnie laczy sie z pewna z gory okreslona konwencja, ktora nie zawiera punktow typu "rodzice" "dlugie sniadanie" "dlugi obiad" "dluga kolacja" "krytyka wagi" "krytyka ubrania" "spanie z ludzmi powyzej 40-stki w jednym pokoju" "kretynskie odzywki typu'joł joł'" "nudne wieczory" "biadolenie". Poczekam wiec az moj syn podrosnie i wyjade z nim.
mamy coraz wiecej milych "swoich" miejsc na Natolinie. Robimy sobie krotkie wypady, kiedy Mlodzian juz spi. Idziemy na kebab do Aramu, albo na tiramisu do Cafe Melanz, ktora jest swietnym miejscem i od 1 grudnia tez milo sie nam kojarzy. To mily sposob na odrobine przyjemnosci, w warunkach, w ktorych trudno zrobic cos szalonego. |