Weekend znowu spedzony prawie w calosci z Magda. W piatek po pracy gdy wrocilem do domu to Magda juz byla, chcialem sie troche przespac bo bylem bardzo zmeczony z racji ciezkiego piatku w pracy, no ale Magda mi nie pozwolila. Mi nie pozwolila spac, ale sama to sie przespala, od tak sobie poprostu. Po przebudzeniu Magdy zobaczylismy film pod tytulem Shadow of Fear, film totalnie zakrecony i taki jakis dziwny. Przyznam szczerze, ze srednio mi sie podobal. Sobota tez w calosci spedzona z Magda, o 10.00 umowieni bylismy z ekipa gliwiczan na odwiedziny budynku, w ktorym kiedys byla szkola, a za niedlugo bedzie sad. budynek dodatkowa slawe zyskal gdyz w latach 90-siatych uciekl tamtedy niejaki Najmrodzki, o ktorym dosc glosno bylo swojego czasu w programie 997 emitowanym w TVP. Po eksploracji w sadzie wrocilismy do mnie, ja troche rzeczy porobilem, a Magda pokotlowala sie jak zwykle w moim wyrku :) O 16.30 wyszlismy na spotkanie z ekipa gliwiczan w Casa Austria, spotkanie bylo OK, poza piwem. Zamowilismy sobie grzanca, ale na poczatku to co przyniesiono nie sposob bylo nazwac grzancem. Jesli to byl grzaniec to stal z 20 minut przy otwartym oknie, ale smakowal dobrze, wiec zamowilem drugiego z tym ze poprosilem o dodatkowe podgrzanie. Po zakonczonym spotkaniu bylo pare pomyslow na spedzenie reszty dnia, ale w koncu udalismy sie do Bartka i Kasi dosc liczna ekipa. Podczas spotkania piwkowego doszla do nas wiadomosc o tragicznych wydarzeniach w Katowicach :(
Niedziela w zasadzie takze spedzona z Magda, wstalem sobie jak to zwykle w niedziele okolo 13.20, zrobilem co tam mialem zrobic i Magda przyszla kolo 18.00. W ramach rozluznienia zobaczylismy film Must love dogs, ktory tez do suer hiper zaliczyc nie mozna, no ale byl lepszy nizeli wspomniany wczesniej Shadow of fear.
Poniedzialek w pracy minal szybko, pewnie z powodu duzej ilosc spraw ktore mialem zalatwic. O 14.30 mielismy zaplanowana audio konferencje z ludzmi z GPSC GM Europe, wiec dzien mianl jakby szybciej. Jutro tez czeka mnie sporo pracy...
Nie wiem czemu ale nie lubie, a wrecz nie znosze paru slow i najchetniej pozbylbym ich sie z naszego slownika. Nie ciepie wiec slowa "musze/musiec", uwazam ze czlowiek musi tylko umrzec, a reszte innych rzeczy jedynie "moze".
Dzis uzmyslowilem sobie takze, ze nie lubie byc oklamnywanym, to pewnie niezbyt odkrywcze bo zapewne nikt nie lubi byc oklamywanym, niestety mnie takie male, niby niewinne klamstwa spotykaja dosc czesto. Niestety z przykroscia musze stwierdzic, ze dzieje sie to nie tylko w pracy ale takze i w domu...
Ciagle sie poddaje, a jak tylko do tego dochodzi to sie mobilizuje, chociaz na pare chwil, chociaz na pare godzin. Wiem, ze to glupie i niezbyt pozytywne ale nic innego jakos nie przychodzi mi do glowy. Wydaje mi sie, ze sie nieco w tym wszystkim pogubilem, a to dlatego, ze nie jest tak jakbym chcial zeby bylo...
Ehhh chaotyczny jakis ten wpis, chyba lepiej juz skoncze moje wypociny i udam sie na nocny spacer z psem...
|