2006.02.08 02:06:24 |
link | komentarz (2) |
Z dedykacja Przybyli na jedna z kep moich brwi. O twarzach zafascynowanych, teskniacych mimo bliskosci. Oczekiwalam ich, po tym jak ukradkiem zagladnelam w ich sny - przepowiednie tych chwil. Zatrzymali sie prawie na skraju, przy polnej drozce, by moc podziwiac sfere kwitnaca. Cala, jednym spojrzeniem. Mieli ze soba koc w szkocka krate i wilkinowy koszyk. Na klarnetach rdestu, platkach stokrotek, harfach zlocienia polecilam zagrac Zefirowi cos co lubi. Wieczor, ktoremu daleko do zmierzchu. Kwiatowy diadem, swa ulotnoscia na zawsze zapadnie w pamiec. Listki wtulajce sie w ucho, miod jak niemowle bursztynu i policzek oaza slonca. Slowo, usmiech, lza. Te same obawy, te same plany. Obiecaj ze... Bede chronila ich przed Boreaszem, gniewem Posejdona i Zeusa. Kocham ich... - jak kazda Matka Ziemia. |