2006.02.28 18:11:58 link komentarz (34) | Sobota. Kwadrat Redaktora tego bloga, kilkanaście piwek, kilka softów, flaszka Groszkowo-Czeskiej wódki, magnetowid w pokoju gościnnym pokazuje 20:20, Jeżu, Lesio, Psycho Groch i Ja, pierwsze kieliszki wysoko, stłumiony brzdęk, rozpoczynamy. Wraz z godziną 20:40, wódeczka została opróżnionia w “Jeżym” tempie, opustoszały softy, nie jeden Lech Mocny trzasnął, każdy był spragniony czegoś jeszcze, jeszcze się odurzyć, więcej... Wtedy przyszły dziewczyny. Impreza przeniosła się do kuchni, ta biedna przesiąkła dymem i kaszlem, wtedy oto skusiłem się na ten zielony kurwiszczy specyfik, ponoć należy to palić, ale taki specjalista w tym temacie wie, palenie to mało, jeszcze należy łykać. Ten suchy wiórek ugrzęzł mi w gardle i dał o sobie znać przy drugim buchu, dostałem niekontrolowanego ataku gruźlicowego kaszlu, pernamentnie męczącego mnie przez około 20 minut. O mało przez to świństwo nie zabrudziłem porządnie dywanu. Reszta towarzystwa w tym czasie, kończyła to co ja zdąrzyłem rozpalić. Po okresie kuchennym większość wróciła do pokoju, po czym Jeżu o mal nie wgniótł mi szafy, Karolina nic nie czuła, śmiech Ewy był drugim tłem dźwiękowym, inna para urzędowała w kuchni, a ja brałem udział w Dismissed. Parenaście minut w przód Jeżyk jakoś odłączył się od ogólnej rozrywki, część zaczeła masowo szamać mi z lodówki, a ja chlałem Lecha, cykałem zdjęcia i powolutku sprzątałem. Banda wycofała się po dwunastej, mnie przyszło w trudzie wstawiać szklanki i kieliszki, na jedną z najwyższych półek w szafce, po tym morderczym jak dla mojego stanu fizycznego zadaniu, skierowałem się ku łóżku, i tam też melanż zakończyłem. Klasykiem bym nie nazwał, za co z pewnością ubiegłoroczny melanż został klasykiem, gdzie tkwił wobec tego mankament? Pozdrowienia dla Tytanowej grupy, ogromu kobiet i fundatorowi “kosmicznego” materiału. Kometek. "...więc polej, przechyl, powtórz..." - Finker |