18:35 / 15.03.2006 link komentarz (2) | Dzisiaj na pierwszy ogień poszła piła Alpina, gdzie trzeba było naostrzyć i naciągnąć łańcuch, potem odpalić i wyregulować obroty. Wszystko spoko i bez pomocy. Następnie zrobić przegląd silnika opryskiwacza - gruntowne czyszczenie silnika i gaźnika, następnie wymiana zaworu zwrotnego regulującego siłę strumienia dyszy opryskiwacza. Wszystko na najdrobniejsze części rozłożyłem, wsadziłem do "pralki" (urządzenia do mycia części) i znów miałem zabawę z klockami lego dla dużych chłopców, czyli montaż wszystkiego. Jutro opryskiwacz zostanie odpalony i wyregulowany..
Mówią, że każda praca boli na swój sposób i to prawda. Jak robiłem dzisiaj naciąganie łańcucha w pile, to w pewnym momencie zauważyłem na dłoni jakieś dziwne, czerwone ślady. A że u nas nie ma żadnej cieczy o czerwonym kolorze, to począłem oglądać swoje ręce. Patrzę, a tu serdeczny palec lewej ręki cały we krwi. Poszedłem do łazienki, umyłem ręce i zalepiłem paskudne rozcięcie tuż nad paznokciem. Musiałem zaciąć się świeżo naostrzonym przez siebie łańcuchem. A to cholerstwo jest ostre jak diabli i rzędem szrapneli jest w stanie przeciąć niemal wszystko..
|