14:53 / 28.03.2006 link komentarz (5) | Sposób oswajania
Kiedy byłem jednym z nich mogłem pozwolić sobie na żarty. Całkiem ostre kpiny wydawały się na miejscu. Całkiem bezpośrednie wycieczki uchodziły. Wszystko uzasadniała konwencja trzymania fasonu „pomimo” i „na przekór”, nadrzędność ignorowania śmiertelnego zagrożenia, poczucie połączonego losu we wspólnym nieszczęściu. Kiedy jednak uświadomiłem sobie, że przestałem być jednym z nich, słowa utknęły w gardle. Nagle i nieodwołalnie coś pękło. Zapragnąłem uciekać. Uciec, od pęczniejącego uczucia wstydu, od ciężaru cudzego nieszczęścia. Jak najdalej stąd.
Już nie miałem prawa oswajać wyroków losu drwiną.
|