22:58 / 09.04.2006 link komentarz (6) | Słowo na niedzielę
Lee ugotował dziś rosół z kury. Przyprawił go do smaku nieomal idealnego. Zestroił komponenty w wyjątkowy bukiet. Pracując nad swym bulionem Lee równolegle rozmyślał o źródle rosołowej harmonii. Stawiał więc sobie przez cały czas odważne pytania. Czy istnieje jakiś idealny smak rosołu, stabilny wzorzec? Czy można opracować jeden, ten najwłaściwszy przepis pozwalający zharmonizować proporcje składników? W czym tkwi tajemnica? Może jego skład mamy zakodowany genetycznie?
I w tym momencie Lee doznał objawienia. Właśnie!!! Genetycznie. Bo czymże właściwie jest rosół, jeśli nie wodnym roztworem soli kuchennej w stężeniu idealnie fizjologicznym? Jeśli nie zawiesiną lipidów tworzących tłuszczowe oczka. Czymże jest rosół jeśli nie zupą bogatą w aminokwasy, enzymy, nukleotydy, mikroelementy zestrojone w proporcjach idealnych i łatwo przyswajalnych przez wszystkie ziemskie formy życia.
Tak więc poszukując idealnego przepisu na rosół odbywamy ontogenetyczną podróż w głąb pierwotnych czasów, w stronę oceanu który zrodził życie.
|