14:33 / 19.04.2006 link komentarz (0) | Uwaga, poniewaz magazyn sie juz drukuje, moge uchylic rabka tajemnicy, bo i tak lada dzien wszystko bedzie normalnie do zobaczenia...
Juz dawno nie mialam tyle roboty do Ślizgu. Napewno odkad sie urodzil Emil, a i wczesniej rzadko sie to zdarzalo.Nie mowimy tu o "...dzielnicy", bo to jak robienie zdjec na wycieczce, tylko, ze zqmiast jakiegos palacyku habsburgow, czy kamienia, na ktorym usiadl Mao Tse Tung trzeba bylo "pstryknac" jakies bloki,gdzie sie nago opalala sasiadka rapera jakies laweczki,gdzie jakis raper z kolega costam zrobil, czy jakies boisko gdzie wszyscy raperzy z okolicy kopali pilke, zanim urosly im piwne oponki, tylko mowa o kilku regularnych materialach, do ktorych sie trzeba bylo jakos przygotowac i psychicznie tez opanowac sie. Osobiscie nie uwazam swoich czytelnikow za dysintelektualistow i staram sie ich nie traktowac protekcjonalnie, stad jesli rozmawiam z Fiszem, to nie pytam o to skad taka ksywka, a teraz z przyjemnoscia zadreczalam Endo, przy czym bardzo ubolewam nad jej zabieganiem, bo pomeczylabym ja jeszcze... Duzo kosztowalo mnie ogarniecie sie z okladkowym tematem, czyli Eldokiem i jego nowym m"Czlowiekiem, ktory chcial ukrasc alfabet", bo to taki wywiad zycia jest. nie, ze najdoskonalszy czy cos, ale jak kazdy mam swoje slabosci, i odkad wyszla "Epka' jestem grouppie i zawsze chcialam zrobic wywiad, ale nie takie pieru pierdu o hip-hopie czy cos, tylko o czyms wazniejszym. No i nowa solowka Leszka byla genialnym pretekstem. Rozmawialismy sto lat. dwiescie lat potem to spisywalam, a Lubemu zajelo pol dnia przycinanie tego do formy przgotowanej przez szatana. No i emocjonalnie to mnie troche wypompowalo, dodatkowym stresem bylo robienie sesji zdjeciowej. bo jestem znana z tego, ze wszystko mnie stresuje. nawet zanim zadzwonie do mamy to chodze i obgryzam paznokcie po katach. W efekcie przy ktoryms z rzedu dniu wytezonej pracy, w ktorej niezmiennie towarzyszyl nam rownie podminowany Dusiolek, doszlam do stanu, w ktorym nie chcialo mi sie wysciubiac nosa poza obreb kilku otaczajacych nas blokow. Do piaskownicy jakies tam zamki pobudowac, myk do domu i spokoj. Wylaczyc telefony, nie sprawdzac mejli, zamowic sobie jakies jedzenie typu imam bajdli czy falafel no i nic nie robic. siedziec i czytac nowy numer 'Polityki". No ale nic to. Emil jak na zlosc wyczuwal oja irytacje i niespecjalnie spal, ani sie zachowywal jakos, a dodatkowo czekal nas kurs nna plan Pakamery, zeby dorwac takich jednych slazakow. No nic. naklelam sie na to jak juz sie dawno nie naklelam na bogu-ducha-winnych raperow. nawet z lenistwa i ludo-wstretu bylam sklonna dac aparat Lubemu, zeby za mnie odwalil czarna robote, ale jakos tam udalo mu sie nas wypchnac z domu i mile zaskoczenie (bo jakby teg bylo malo nasluchalam sie w autobusie, ze moze tam beda jacys mili ludzie z wielkopolski, czy tam z bialegostoku taki charyzmatyczny raper). Czasem milo jest zobaczyc ludzi, choc moze nie jakos szczegolnieblisko z nami zzytych, ale sympatycznych, jak fristajlowcy reprezentowani glownie przez Siemiatycze, ze normalnie o prowadzacych nie wspomne, bo w tej chwili trudno nie lubic Wujka i Cne. Ale tak spaceruje z wozkiem po calym kompleksie hal filmowych na Chelmskiej, posrod takich roznych studiow, gdzie kreca na przyklad serial "Kochaj mnie, kochaj"- wiedzieliscie, ze jest taki serial? ja nie, az musialam zajrzec do gazety telewizyjnej, czy tam nie wiem 'Glina" jakas. Absolutnie nie na czasie jestem z tymi sprawami. I spaceruje tam wlasnie, "az tu nagle" przejezdza jakis samochod i jacys ludzie sie usmiechaja. No dobra. Nie jestem z Warszawy, nie mam tu sto-lat-niewidzianych znajomych, malo mam takich innych tez, wiec zastanawiam sie co jest grane. Tymczasem przyjechal jak-zawsze-wylewny Ostry i Kochanem. A z Projektorami z kolei przybyl Fokus, no i jakos tak wszyscy sie zebrali d kupy w jednym miejscu i bylo milo, co udowodnilo mi, ze czasem poza Natolinem moze spotkac czlowieka cos milego. Potem jakos tak juz byly swieta zatraz. Postanowila poswiecic sie dla idei swiat rodzinnych i zostawic lubego w Warszawie, a wybrac sie do Wroclawia tylko z Emilem. (zajebiste rozumienie rodziny). Przez dwa tygodnie mialam senne projekcje, o tym jak krzycze do matki, ze ja nienawidze, o tym jak musze wrocic do liceum i zaliczyc test z matematyki no i takie tam rozne.Myslalam wiec, ze nie moze byc zle, bo zawsze jak sie negatywnie nastawiam, to wychodzi dobrze( takie motto nawet mielismy wypsane w naszej sali do matematyki w liceum "zawsze jest inaczej niż myslisz", stad wiekszosc klasy dostawala ze sprawdzianow najczesniej "ndst" ;) )
Sraty-dupaty.
Nie przespalam spokojnie ani jednej nocy, dnie spedzalam w lozku usilujac odespac noce, z tym, ze bylo mi makabrycznie niewygodnie, na dworze potworny halas, w domu zaduch, nerwy zwiazane z jakims takim ciaglym strofowaniem "za gruba jestes moja panno" "nie rozjasniaj tak wlosow, bo masz taka bryle zamiast twarzy". Rany kurwa boskie, Zero jakiegos wczucia religijnego, chociaz tyle sie nasluchalam o istocie tych swiat w naszej rodzinie. jak powiedzialam przez telefon, ze bede zbyt wykonczona, zeby mi sie chcialo przyjechac, to wlasnie mialam takie tyrady, ze ktos (moja babcia w domysle) moze umrzec, ze to sa wazne swieta, i inne takie pieprzenia. dobra. Spakowalam nas z Dusiolkiem w plecak i postanowilam tam troche wypoczac po meczacym miesiacu na studiach (3 egzaminy konczace wyklady) i w robocie. JAAAASNE.
Emil byl zly marudny, mial problemy z brzuchem , a w drodz4e powrotnej nawet zarzygal siebie i fotelik. Pomyslalam sobie, ze nie bede sie poswiecac, zeby moi rodzice mogli spedzic sobie rodzinne swieta. Nie takim kosztem, ze moje dziecko to odchorowuje potem.
Oczywiscie z mojej winy w duzym stopniu, bo gdybym sie tak nie stresowala, to pewnie by tez sie mogl troche bardziej rozluznic, ale nie umiem jakos tego przezyc, ze mimo 22 lat na karku ciagle jestem niewolnikiem mojej mamy i nie umiem sie jakos zbuntowac. Wychodzi z tego tylko tyle, ze potem wszystko wyplakuje Lubemu, a on chodzi nabuzowany po domu.
No nic. Wvczoraj w nocy bylo prawdziwe pandemonium. Jak juz narosla we mnie frustracja zwiazana z miejscem i forma naszego wesela zaczelam wyc , ze ja nie chce i najchetniej natychmiast w przyszla niedziele bez gosci w kosciele obok domu tylko my i swiadkowie.
No ale panowie (moj ojciec z lubym) usiedli przy piwie i cos tam uradzili.
Ja sie nie nadaje do tego swiata.
|