21:38 / 24.04.2006 link komentarz (1) | takie haiku o prawdziwym zyciu
kawa ze smutkiem
kotlet z mikrofalówki
i telewizor
Czyli Nobel dla Ibisza, superwiktor dla Ewy Drzyzgi, a Pospieszalskiemu oskara za najlepszą piosenkę drugoplanową "niewarto rozmawiać"
Czekam na Lubego, wcale mi się nie chce zebrać i zacząć się uczyć, z pracy ciągle nie ma nowych wytycznych, a nie umiem robic niczego "na zapas", to znaczy zawsze jest to słabo napisane i niedokończone, więc nawet nie zabieram się za takie rzeczy. Z przyzwoitości nie czytam książki "wypoczynkowej", żeby potem nie mówić sobie "no i tych dwóch do egzaminuś nie przeczytała, boś dyrdymałami się zajmowała" a tak to niby cośtam sobie robię, jestem demonem klejenia. Rozebrałam zepsuty samochód Emila, wyjęłam z niego przydatne części i przykleiłam je do innych samochodów- mniej zepsutych. Potem skleiłam dziurę w dmuchanej rybce, a potem przykleiłam odpadające kółko od ciężarówki. więcej pomysłów na klejenie nie mam. No moze jeszcze taka o- obręcz od kalejdoskopu. Jesli zaś Lubeusz nie przybędzie to zacznę zbierac wyłamane ząbki z pudełek na płyty i je przyklejać. Bo czemu nie. Z wlączonego telewizora korzyśc jest jedna, zobaczyłam sobie na żywo Mroziewicza, może w końcu sięgnę po tę "Ucieczkę do Indii", która mnie tak jakoś zniechęciła rok temu? No i cóż. Muzyki, poza nowymi "Streetsami" jakos jmi się nie chce słuchać. Forfan zaczyna mnie irytować, bo pod pretekstem wysmiewania puszcza to samo gówno co inni, a nawet gorsze. Znaczy raz dla zgrywy można, ale co włączę w naszym telewizorze kanał 23 gdzie gości forfan, to tam ewa sonnet, czy queens, albo jet set. I co zrobic, bo MTV miało niby byc takie fajniejsze od teraz, a tam ciągle reality, a na vivie leci ugrzecznione techno bez elementów przemocy.
Patrzenie na to jak mój syn ostatecznie przestał być "dzidzią" i już sobie chodzi tam gdzie chce jest takie...z jednej strony zachwycające, a z drugiej... Zastanawiam się w jakim celu, czy lepiej do czego wychowuję swoje dziecko? Wydaje mi sie, że do tego, by zostało zadowolonym z siebie świadomym obywatelem, bo kiedy zadaje sobie pytanie do czego moja mama mnie wychowała, to jakos wszystkie jej działania podszyte msą jedna potrzebą- żeby sie miał kto nią zając na starość(w myślach sobie mówie "takiego wała", ale pewnie jak będzie trzeba, to z czystej moralnej powinności bede jej tam nie wiem prześcieradełko zmieniac i papkę przyrządzać. Tak to widzę). Jeszcze jestem w takim wieku, że bardziej zależy mi na spokojnej starosci z Lubym, w hiszpanii oczywiście, co juz dawno ustalilismy, tylko ciagle nie mamy odpowiedniego miejsca(jest wiele odpowiednich miejsc) , niz tym, zeby mi syn basen przynosił jak bedę sobie wegetowac na koszt państwa.
prawda? |