2006.05.05 21:50:23 link komentarz (6) | Zaczeło się majowo, rodzina zabiera potomstwo i wyjeżdża zdala od zgiełku, szumu ulicy, bassu nocnych klubów na zasłużony odpoczynek poza miasto, na swoją ukochaną działkę. My również ruszyliśmy w trase, pierwszy naszemu oblężeniu padł Uniejów. A dokładnie działka właściciela tego bloga. Małe miasteczko słynące, z brudnej rzeki Warty, oraz pełnego ćpunów klubu Protektor. My - my to miało być mnóstwo osób, na malutki baraczek było to o jakieś osiem za dużo, mój towarzysz był naprawde sceptyczny, a nawet przerażony frekwencją jaka miałby melanżować w tym jedno izbowym lokum, mnie jednak widział się taki scenariusz jaki ostatecznie rysuje cały wypad. Dwie torby, jedna z boomboxem, druga z środkiem odżywczym, na ściennym zegarze w kuchni, dochodziła 10:50, a Nielata wciąż nie było. Trzeba było w końcu pozyskać jeszcze czterdziesto i siedmio procentowe napoje, których nie mogło zabraknąć. Wszystko wyszło jak trzeba, i po kwadransie mieliśmy równy litr białego Absolwenta. PKS podjechał równie punktualnie, zajeliśmy jego końcowe siedzenia. A gdzieś koło godziny trzynastej pchneliśmy zieloną brame otwierającą Inaguracyjny Melanż w Trasie. Do samego wieczora akcje porządkowe, trochę basket, trochę centrum miasteczka, małe zakupy po siedmio-procentowe napoje butelkowane, nieustannie grała muzyka. Po wspólnym grillu, nadszedł czas na konsumpcje procentową, piliśmy od 19:00, do... sam nie wiem której. Po godzinie (myśle) 23.00, moje jak i Nieletniego retrospekcje to jakiś maz, zlew kolorów, brak konkretów, tak chyba wytrwaliśmy do północy, tego nikt nie może stwierdzić, nikt nie może opisać, a nawet nam opowiedzieć. Najgorszy był poranek, wódki z ostatniej połówki zostało około 1/3 całości (to jedyne z oficjalnych doniesień poprzedniej nocy), teraz chowaj ją, kiedy ciężko Ci na nią spojrzeć, myj kieliszki, które przyprawiają Cię o torsje. To był horror, serio. Przykro to mówić ale legendą tego wypadu, pozostanie ten kac, potwór, okrutnik, terrorysta. Tempo które nie słabło i całonocne dudnienie z głośników. Ciężki melanż. "...mam straszną dziure, po tych weekend'owych opcjach..." - Emrat |