11:35 / 22.07.2006 link komentarz (0) | Wczorajszy wieczór okazał sie być nad wyraz szokujący. Obfitował w szoki wszelakie. Szok wyobcowania: nie czuję się w warszawie jak w swoim mieście pod tym względem, ze wychodzę na podwórko i poza paroma osobami nikogo nie znam. nie wspominam więc o wychodzeniu na miasto, bo nie oczekuję, że ktoś znienacka wyskoczy z jakimś "O CZEEEEŚĆ". No i ten brak oczekiwań wczoraj uśpił mą czujność. Albowiem. Stoję sobie w toalecie zawierającej się w Multikinie. Ochlapuję twarz zimną wodą, bo już chyba cieplej być wczoraj nie mogło (szok termiczny). AŻ TU NAGLE... Zza pleców... "Czeeeeść! Na czym jesteście?!" . Absolutnie nie byłam na to gotowa, zatem nieomal przeskoczyłam na drugą stronę lustra. Dobrze, że do niczego takiego nie doszło, bo zamiast Królowej Kier możnaby tam spotkać Kilkoro miłych ludzi w białych kitlach, którzy zszywszy mi twarz właśnie rozmawiają o apetycznym obiedzie.
Kiedy już usiedliśmy wygodnie w fotelach kinowych doznałam prawdziwego szoku pokoleniowego. Ale to jest dłuższe opowiadanie. Oglądamy sobie spokojnie reklamy przed filmem, a wokół zaczyna unosić się woń trawionego alkoholu. Jeżeli to nie ja trawię alkohol, jest to woń nad wyraz niemiła. Rzygać się chce od niej najzwyczajniej w świecie. Zaczynam sie nerwowo rozgladać, ale nie widzę potencjalnego woniotwórcy.
Zaczyna się film. O piratach. "Z karaibów, bo tam Karaiby są blisko i dlatego się tak nazywają". A woń wzbogaciła sie o intensywną nutkę moczu i potu.
Wyciągnęłam z torebki jakieś ulotki. Z dwojga złego wolę wąchać farbę drukatrską, przynajmniej miło się kojarzy (oczywiście jest jeden wyjątek, kto ma oryginalnego Gnarlsa Barkleya, niech się sztachnie wkładką, co za smród). Luby mówi- chodź z tej strony jest wolne miejsce. No nie... jakoś wytrzymam. Ale jak się pojawiły potwory z głębin. krakeny i inne. Wymiekłam. Obraz w połączeniu z zapachem... Kino interaktywne. Jestem na nie. Z tym, że nadal nie mogłam zidentyfikować woniotwórcy. ostatevcznie koło mnie siedzieli dwaj chłopcy. W tym ten tuż obok miał ze 12 lat,nie przeszedł jeszcze mutacji, ledwo odrósł od ziemi i... zaraz zaraz. trzyma w ręku piwo, jest nieprzytomny i przytula sie do swojego wyższego kolegi. Błagam. już dawno nie widziałam tak napierdolonego dziecka.
Szok estetyczny. Wróciliśmy sobie po filmie do domu, lekko zirytowani, że zamiast drugiej części trylogii obejrzeliśmy pierwszą część drugiej części dylogii;), ściągnęlismy sobie po chmurce i włączyliśmy telewizor. Tam to dopiero były krakeny. Hity na czasie. Karol- jakiś cud polskiej chirurgii plastycznej. Groove Coverage- kto jej pozwolił wyjść do ludzi? Ascetoholix- bo dobrą muzykę można promować nawet na pikniku Country . Czadzik, luzik, wypas. No i mój ulubiony radioprezenter, Pawelec-elec-elec. Formuła programu- zagrajcie po dwa utwory i tak nie macie w swoim dorobku więcej hitów. po raz kolejny unaocznił się doskonały i przemyślany plan spełniania MISJI telewizji państwowej. Jakieś "wokalistki" występujące w dżinsowych majtasach, z twarzy starsze od bronisława Wildsteina. Markowski, któremu powinni dzieci ocenzurować i wydac oficjalny dekret zakazujący wychodzenia im z domu. Szkoda, że Pospieszalski nie przyszedł pośpiewac kolęd. Warto by o tym porozmawiać. I dziwię się, że Sylwek-Sylwek nie reżyseruje tego pokoleniowego wydarzenia, a Cacy-Cece-kaka nie rozmawia z prawdziw publicznością, z prawdziwych małych miejscowości, która NA PRAWDĘ czuje prawdziwą muzykę, ma flow i zajawkę.
Jakby to powiedziała Nina T.:
ja piełdolę kułwa mać.
|