Kurde nie lubie takich dni jak dzisiejszy, tzn jest pewien moment pewna minuta od ktorej wszystko sie zaczyna pieprzyc lawinowo przez co pod koniec dnia mam na maksa zryty humor. Chociaz w sumie 4 dni dobrego humoru pod rzad to chyba max ile da sie od zycia wyciagnac w moim przypadko, o 5 czy 6 dniach nie ma co mowic bo to poprostu impossible. Tak sie moze zastanawiam czy nie lepiej byloby zrobic to tak, ze w dni parzyste mialbym humor im plus, a w nieparzystem im minus, no ale niestety tak sie nie da.
Z cyklu grunt to pesymistyczne myslenie:
Ostatnio takie malo optysmityczne wzorce zachowan podlpauje mimowolnie wiec z lekkim przekasem pesymizmu stwierdzam, ze jutro tez bedzie z dupy wziety dzien mimo iz jeszcze sie nie zaczal. A no i weekend tez bedzie z dupy wziety mimo, ze do weekendu jeszcze 3 dni. Grunt to wiedziec na zapas...
Chyba juz pojde spac, moze chociaz sny okaza sie byc bardziej friendly nizeli rzeczywistosc.
|