14:53 / 12.09.2006 link komentarz (1) | Dzisiaj miałem rejon, czyli jazda z listami po domach. I tu kilka ciekawostek:
*****
Trafia mi się blok 4-piętrowy, a więc bez windy. Informuję przez domofon, że mam list polecony do pana X. Bzzz - wchodzę na klatkę. W skrzynkach zostawiam zwykłe, a polecony niosę do adresata. Uff, czwarte piętro. Naciskam dzwonek do drzwi.
- Czy pan X?
- Tak, to ja - odpowiada mi nieco starszawy jegomość.
- Polecony dla pana - odpowiadam i wyciągam książkę z kwitem na podpis.
- Eee - facet lustruje list i mówi - Niech pan zostawi awizo.
Myślałem, że mnie zegnie. Nie dość, że zasuwam na 4 piętro, zdzieram buty i tracę czas, to facet nie chcę przyjąć listu. "Niechże cię cholera weźmie!" - myślę. Za karę zostawiam awizo w skrzynce, ale powtórne, więc facet ma tylko 7 dni na odebranie sobie na poczcie tego listu. A to była tzw. sądówka, czyli korespondencja z sądu..
*****
Przed końcem pracy zachodzę na ul. Chrobrego. Mam ostatnie dwa polecone do doręczenia. Wchodzę na podwórko i szukam numeru. Jest! Stary, odrapany z tynku budynek nie zachęca do wejścia, ale muszę. Na szczęście tym razem parter. Stukam, bo brak dzwonka. Drzwi się uchylają, a zza nich wystaje dziecięca buźka.
- Dzień dobry, poczta. Polecony mam dla pani Y.
- Mamy nie ma - odpowiada, lekko sepleniąc chłopiec. - Niech pan idzie do kościoła, tam jest mama.
"No jeszcze czego, żebym po kościołach latał szukać jakiejś baby" - myślę i szybko skrobię kolejne dzisiaj awizo. Buch do skrzynki, a list do torby chowam i wracam na urząd.
*****
- Onie, znowu jutro reklamy - mruczę pod nosem, widząc na swoim biurku piętrzącą się stertę Reala i Media Markt. Na oko z dobre 20 kilo. Od kierowniczki dowiaduję się, że jednak mnie to ominie, bo jutro druga zmiana będzie to roznosić. Uff, jakie szczęście, że dla mnie tylko listy zostaną..
|