Wstalem sobie. O 9.00 nie bylo wiekszych problemow z pobudka. Budzik dzwoni, ja go wyaczam i od razu wstaje. Tak wiec jest uz. Mam jeszcze godzine czasu, by ubrac sie, cos zjesc i wyjsc do Anny i sie nie spoznic, tak wiec tez spoko. Cos mi sie snilo. Niestety nie wiem co to bylo. Zapomnialem. I moze dobrze. Z takich przeblyskow sennych pamietam tylko, ze sen raczej zbyt optymistyczny to nie byl. Ostatnimi czaasy jakos mam dziwne sny, potem mnie nieco trapia, ale do wieczora. Spotykam Myszke i juz nic sie nieliczy. Tylko ONA....
|