Sobotni wieczor minal dosc dziwnie. Najpierw wypad do kawiarenki, nieco spozniony no ale co tam, grunt by porozmawiac z Anna jak najdluzej, potem poszedlem do Ryska i poszlismy na "impreze", no coz bylismy okolo 22.00 ale tam bylo jak na stypie, jak zwykle twoarzystwo palilo trawe, no to ja juz mialem dosc. Wyszlismy z Ania, michalina i Ryskiem orpowadzilismy dziewczyny do domu. Ehhh przez droge dowiedzialem sie od Ani co bylo przyczyna rozpadu jej "zwiazku" z Mackiem. No coz byli ze soba prawie przez 2 lata, ale ja zawsze mowiem, ze Maciek to taki wsiur, ktoremu sloma z butow wychodzi, ktory niezle umie historie i ktoremu ktos na sile wsadzil dosc spora ilosc gotowki do kieszeni, no ale co tam. Jednym slowem taki wiejski chlop, ktorego ktos granatem oderwal od pluga. No coz sa tez i tacy ludzie. A Ania jest dosc fajna i mila kobieta i moim zdaniem niee zasluguje na takiego typa, zreszta co to za gosc. Zadko kiedy ja przeprosil i prawie codziennie dochodzilo do sytuacji, ze ona przez niego plakala i sie denerwowalo, a z racji na jej stan zdrowia nie wolno jej sie denerwowac, nawet zemdlala pare razy, a on sie nie przejal, to ona musiala do niego dzwonic pierwsza i wyjasniac, etc. Co za idotyzm. Troche paranoja sie to wszystko dzieje. Juz kiedys na to zwracalem uwage, teraz ta dzisejsza "milosc" i hasla, "moja dziewczyna/moj chlopak", "chodzimy ze soba". Jak cos takiego slysze to mi sie noz w kieszeni otwiera i zaraz pytam, ze skoro to "jego dziewczyna" to za ile ja kupil i czy ma akt wlasnosci, czy moze sad mu jeszcze nie przyznal takowego. W przpadku drugiego hasla, zaraz pytam, czy chodza ze soba po ziemniaki do piwnicy czy moze po bulki do piekarni ? Strasznie nie to doluje, a nawet obrzydza. Jest przeciez tyle pieknych i pelnych uczuc okreslen w naszym jezyku, mozna powiedziec np.: moje Kochanie, moja milosc, moja druga poloweczka, kochamy sie, kocham jego/ja etc. Czyz nie sa to ladniejsze i bardziej uczuciowe okreslenia, niz chamskie "moja dziewczyna/chlopak" i "chodzimy ze soba" ?
Ale wracajac czasem nie rozumie postepowania osob ktore niby sie kochaja, sa wobec siebie brutalne i okrutne, a ich zwiazek jest takim zwiazkiem na sile lub zwiazkiem wymuszonym. Moim zdaniem w takich okolicznosciach, gdy sie ktos cay czas koci, badz gdy brak jest porozumienia, zgody, uczuc i milosci to taki zwiazek jest fikcja i bzsensowne jest jego ciagniecie caly czas, taka szapranina, wrecz czasem meczarnia, ktora dostarcza problemow, cieprien i klopotow. W takich sytuacjach stwierdzam, ze swiat w duzej mierze schodzi na psy !
|