Dziwnie sie czuje. Jakby mnie ktos walcem przejechal. Hmmm ciekawe jak zewnetrzne otoczenie / chodzi mi o pogde / wywiera wplyw na czlowieka. W ziemie jak jest zimno i ciemno, snieg lezy za okne to wszyscy pracujemy na jakis zwolnionych obortach, chetnie gdzies zaszywamy sie w domu lub w pubie albo tez u znajomych i przyjaciol.
W momencie gdy nastaje wiosna dochodzi do pewnej burzy horomonow, natura budzi sie do zycia, a my razem z nia. Zaczynamy korzystac z jej dobrodziejstw. Wychodzimy gdzies, korzystamy z dobrej pgody, ktora wplywa na nas pozytywnie i wywoluje u nas optymistyczny nastroj. Za oknem robi sie cieplo, jest dluzej jasno.
Lato jest chyba najlepszym okresem w roku, cieplo, morze, gory, plaza, las, wypoczynek, odbicie sie od szarej codziennej rzeczywistosci. Dlugi dzien i mnostwo ciekawych rzeczy do robienia. Ahhhh na sama mysl robi sie jakos przyjemnie.
Na jesien tez jest fajnie, dopuki sie pogoda nie zapsuje. Czlowiek cieszy sie ostatnimi chwilami cieplych promieni poznoletniego slonca. Jest fajnie. Nawet lubie jesien, czas wielu przemyslen. Hmmmm nie wiem ale wydaje mi sie, ze tak jak sobie ulozymy zycie na jesien to tak wlasnie bedzie ono wygladac w zimie i do poczatku wiosny. Ciekawe, w tym roku mi sie to sprawdzilo, w poprzednich latach takze.
A co do zimy. Moim zdaniem ma swoje plusy i minusy, ale ja lubie taka zime ze sniegiem, a nie taka blotna taplanine, wtedy sie robi syf na chodnikach i w ogole jest jakos kiepsko. Ehhhh pojezdzilbym na nartach, w najblizszej zimie to juz napewno.
Dzis bylem z psem na spacerze w polach, fajna pogoda, cieplej juz i w ogole, jeszcze male bloto jest i lekki deszczyk padal, ale juz czuc wiosne w powietrzu. Hmmmm jakby nie bylo to juz ostatni dzien marca, ale szybko ten czas leci, nie dawno byl sylwester i ferie, a za pare dni juz beda swieta wielkanocne / wiem pisze sie z duzej litery, ale ja nie lubie zadnego rodzaju swiat koscielnych / potem zaraz maj, czerwiec i wakacje, mam nadzieje, ze przynajmniej te beda udane, bo poprzednia, hmmmmm... jakos ogolnie nie mam z nich zbyt milych wspomnien. Zobaczymy jakie te beda... czas pokaze...
Punkt 19.00 jest wlasnie. Siedze w domu i sie nudze, co za dzien, wstale dosc wczesnie bo okolo 12.00 a jakos dzien minal mi na niczym ciekawym, jedynm slowem zbijanie bakow, i znowu mam poczucie, ze trace czas na jakies pierdoly typu IRC, TV, etc. Ehhh mam juz dosc. Za oknem jeszcze jasno, pewnie cieplutko, a ja siedze sobie w domciu i mam juz dosc tego siedzenia. Zaraz robie jakis wypad, bo oszaleje tutaj. Nie wiem, ale rok temu to bylo inaczej. Kazdy weekend poza domem, jakas imprezka, jakies towarzystwo, jakis pub, jeszcze w sobote, a tu klapa w tym roku. Towarzystwo z S"MD" pojechalo sobie poimprezowac do Korbielowa moglem jechac z nimi ale tam byloby jeszcze gorzej niz tutaj pewnie. Biba, wodka i nic poza tym, ehhhh...
No nic jak ktos twierdzi, ze jestem pierdykniety siedzac w sobote o 19.00 w domu to chyba przyznam mu racje.
Ide do Anny posiedze chwilke, a potem sie zobaczy, moze wroce do domu i pojde wczesniej spac ? Nie wiem, teraz mam ochote pojechac gdzies... na rowerze... hmmm wlasnie z Rocketman'em kilka lat temu duzo jezdzilismy na rowerku, to byly czasy... tylko mile powspominac i nic wiecej....
|