Sobota. "Pocaluj rybke w..."
Obudzi mnie telefon, dzwonil Rychu, no tak mialem wstac okolo 11.00 ale jakos mi sie ciezko z lozka bylo ruszyc wiec sobie jeszcze polezalem i powspominalem kilka milych rzeczy. Ajjj na sama mysl mi sie ryjek usmiecha.
Za oknem jest tak sobie, ciekawe jak spedze dzisiejszy dzien, no tak jak co sobote wyjde z chaty przynajmniej pare razy, napewno wieczorem jakis wypad no a wczesniej musze isc z pieskiem. Szkoda, ze znowu sam :(
Znowu to samo... popatrzylem w jej brzydka, zaniedbana twarz widzac w niej dziwny nastroj. Zawsze taki jest. Nienawidze tego wyrazu jej twarzy. Jest okropny. Mowi o ty... no wlasnie... o czym ? Nawet nie wiem jak to nazwac. Mowi o obojetnosci, o tym, ze zyje tylko by zyc, WEGETACJA. Ja bym moze powiedzial, ze tez glupota. Kompletna bezmyslnosc, zycie jest tylko egzystencja, opiera sie na kilku czynnosciach wykonywanych codziennie, kazdy dzien jest taki sam. wszystko skupia sie na tym, by przezyc jeden dzien i by nastapil kolejny. Strata zycia. Brak zainteresowan, wszystko jest traktowane jako przymus, jak czlowiek umierajacy w szpitalnym lozku, ktorego czynnosci zyciowe podtrzymywane sa tylko dzieki specjalistycznej aparaturze. Dla mnie jest to wielkie nieporozumienie. Ta szarosc zycia nie dobija czasem i mi sie udziela. A ja ? Gdybym mial chociaz 10 % mozliwosc takich jak ona posiada.
Sa inni ludzie takze, ktorzy za jej zasoby, bedac w jej sytuacji ustawiliby sobie zycie w calkiem inny sposb, radujac sie z niego i czerpiac z niego pelnie szczescia.
Niestety to juz nie czas na zmiany, juz jest za pozno. Wszystko jest wina wychowania. Takie sknerostwo, oszczedzanie pieniedzy w niewiadomym celu. Wnerwia mnie to bardzo. Nioe mowie, ze popieram rozrzutnosc, hmm... a moze to moja wina, bo tez tak zostalem wychowany. Ale SYF, mam juz DOSC !
Spoko Koles :,0)
|