Jak zwykle wstalem o 13.30, no coz. Od paru weekendow wstaje wlasnie o tej porze, hmmm... ale przynajmniej dobrze sie spalo.
Wstalem sobie i bylo wszystko o.k. ale wystarczylo pare minutek by znowu pojawilo sie to dziwne uczucie. Ale po nocy nie wiem jakos lepiej troszke, juz chyba tez wiem co to za uczucie, jakas obawa i strach, ktore wzbudza we mnie wewnetrzny niepokoj i stad to cale zamieszanie. Ciekawe co przyniesie dzisiejszy dzien.
Nasunelo sie tez pytanie, czemu nie zapytam wprost o kilka rzeczy i bedzie wszystko jasne. No wlasnie... ale ja boje sie odpowiedzi, moze nie tyle co sie boje ale nie chce jej uslyszec, zreszta nie wiem jaki to wywola efekt, byc moze, ze pozniej bede czul sie jeszcze gorzej niz teraz.
Mama wlasnie przetarla mi monitor jakims syfem, gowno widze...
Aha no i w tym calym balaganie obawiam sie reakcji mamy, znowu beda pytania, ktorych tak nie nawidze, znowu moja matka wpieprzy sie bezczelnie w moje zycie buciorami pytajac o wszystko, oczywiscie bedzie chciala mi pomoc, ale ta jej pomoc wyjdzie mi jeszcze bardziej na zle nizeli mialaby wyjsc na dobre.
BTW teraz zrozumialem o co chodzi tak w ogole.
|