|Czytam (nie)regularnie:| Sinfest | There's definitely no logic to human behavior... Sequential Art | Barely sequential, yet, art Krwck | Krwck's reality, bla bla bla bla STP | All 4 Peeping Tom | as he peeps Army of anyone | and nobody |
|||||||||||||||||||||||||||
2006.11.25 22:53:33
Minął rok... "Oh, dear dad, can you see me now I am myself, like you somehow I'll ride the wave where it takes me I'll hold the pain...Release me..." Wrażenie jakby to dopiero dzisiaj zaczęła się żałoba, nie kończyła. I to wrażenie: "wraz nic nie jest kurwa o.k." Gdyby wszystko to było filmem, w scenie właśnie odtwarzanej bohater jechałby nocą przez miasto samochodem, jechał nie ważne gdzie - byle przed siebie. W następnym ujęciu leżałby na masce swojego pojazdu, zaparkowanego na jakiejś skarpie. Wszystko to przerywane migawkami z reminescencjami, a w tle bluesowo-jazzowy podkład muzyczny. Ot istne katharsis bohatera, niezależenie od długości czasu mierzonego w świecie fikcyjnym; w finale wymóg happy-end'u sprawiłby że bohater doświadcza życiowego zwrotu, jest w stanie uporać się z tym, co go dręczy, wygrywa walkę z myślami - po prostu wszystko się zmienia. Rzeczywistość jednak banalna, sprowadza się do jakże bulwarowego powiedzenia - "życie - to nie jest film...". Nadal nie potrafię pogodzić się ze śmiercią ojca, chociaż umiem sobie z nią poradzić. Nadal nie potrafię pogodzić się z tym, że był jedyną bliską mi osobą, i od roku go nie ma. Muszę sobie radzić z tym, że w kluczowych momentach zawsze jestem sam, zdany na siebie. Stąd to wrażenie: "wraz nic nie jest kurwa o.k.", wrażenie niemal namacalne. __________________________________________________________ |
|||||||||||||||||||||||||||
| Z tego miesiąca | Wszystkie wpisy | |
|||||||||||||||||||||||||||
|
|||||||||||||||||||||||||||