lee // odwiedzony 464185 razy // [xtc_warp szablon nlog7 v01f beta] // n-log home
pokaż: ostatnie 20 | wszystkie z tego miesiąca! (0 sztuk) | wszystkie (821 sztuk)
12:25 / 12.12.2006
link
komentarz (6)
Ledwo Lee systematycznym bieganiem 6 km dziennie, zmęczył grypę wdała mu się paskudna angina objawiająca się bólem gardła. Tę Lee pokonał regularnie opłukując migdałki nalewką ziołową w konsystencji smoły o nazwie "farnet". Coś obrzydliwego, z posmakiem kory dębu, błota i mięty, ale skuteczne. Podobno świetne z tego drinki wychodzą... I oto będąc właśnie na rekonwalescencji Lee znów załapał grypę. Ponieważ po przebyciu grypy człowiek uzyskuje odporność na dany szczep wirusa, więc wniosek, że albo Lee nie uzyskał takiej odporności, albo uzyskał a teraz ma do czynienia z jakimś nowym szczepem. W każdym razie na wybieganie tego szczepu Lee nie ma już siły i postanowił go wziąć metodami tradycyjnymi. Leży więc w łóżku, poci się, strasznie kaszle, w przerwach popija herbatkę z cytrynką i zasmarkuje kwiatki zdobiące kilometry dwuwarstwowego perforowanego papieru toaletowego. Książek Lee czytać nie jest w stanie, bo ma załzawione oczy, plejera słuchać nie może bo sobie od słuchawek porobił odciski na małżowinach. Leży więc Lee i wspomina dobre czasy kiedy na rozgrzanej plaży, obok niego opalała się piękna blondyna. Ech...