Kolejny miesiac szybko minaja. W marcu sporo sie dzialo, bylo kilka wyjazdow slubowych, przerzucanie 5 ton felg z jednej palety na druga i inne zabawne akcje. Bylo niestety tez przeziebienie, kilka rozczarowan i patowych sytuacji.
Kwiecien mam nadzieje, ze przyniesie ciekawe wyjazdy (nie do konca sluzbowe), ekscytujace weekendy, cieplo i slonce za oknem. Napewno przyniesie tez dodatkowe obowiazki, a co za tym idzie pracy bedzie niestety troche wiecej, a wyjazdow sluzbowych troche mniej albo tez wcale.
Nadal z Magda chodzimy na kurs tanca, ukonczylismy III stopien i teraz chodzimy sobie na tzw. grupe hobby. Uklady taneczne sa juz coraz to bardziej zlozone, dochodza nowe figury, ale dajemy jeszcze jakos rade. Najgorsze tylko jest to, ze kurs tanca zaczyna sie troche pozno :(
Ostatnimi czasy jakos sporo rozmyslalem nad ubiegajacym czasem, glowe zaprzataly mi mysli o tym co jest, bylo i o tym co bedzie. Tak sobie uzmyslowilem, ze w roznym wieku czlowiek ma rozne problemy ktore nigdy go nie opuszczaja. Bedac w szkole podstawowej moja glowe zaprzataly takie rzeczy jak odrobienie zadania, klasowka, nauka angielskiego. Bedac w LO dokuczal mi brak pieniedzy (kieszonkowego), staralem sie wiec dorobic troche grosza tu i tam. Oczywiscie caly czas wazna byla nauka, w LO juz nie bylo tak latwo jak w SP. Poza tym nadal byl azny angielski, zblizajaca sie matura, egzaminy na studia, niestety doszly problemy rodzinne w domu, dziwne klotnie i spory ale byla tez paczka znajomych i dzialalnosc w stowarzyszeniu.
W czasie studiow bylo jeszcze inaczej, doszly rozne rzeczy typu kolokwia, wyklady, egzaminy, sesje, problemy rodzinne troche sie zmniejszyly, byly jakies pierwsze uczucia, rozterki i nadal proby dorobienia paru groszy, ale byly tez stypendia, wakacje trwajace 3 miesiace, wloczenie sie po sadach, adwokatach no i w koncu byla praca dyplomowa i szukanie pracy ktore wcale nie bylo takie trudne.
Teraz jest okres pracy, nie szukam juz dodatkowego zrodla dochodu, ze swojej pensji jestem zadowolony (chociaz oczywiscie moglaby byc wyzsza), niestety teraz praca pochlania wiele czasu, juz nie ma takich luzniejszych dni jak to byly na studiach kiedy to nie bylo zajec lub tez jedynie jeden wyklad i jedna godzina laborki w danym dniu. Juz niestety nie ma dlugich wakacji, za to jest 26 dni urlopu w skali roku, sa za to premie, nie ma juz paczki znajomych, chodzenia na imprezy do knajp lub na imprezy do kogos w domu, sa za to eksploracje bunkrow, podziemi, ciekawych miejsc. Jest rozmyslanie o slubie, rodzinie, kombinowanie swojego wlasnego lokum, itp.
Kazdy z tych okresow mial oczywiscie swoje plusy i minusy, za niektorymi rzeczami troche teskno mi, zaluje ze nie mam czasu na cwiczenie karate, troche tez mi smutno ze paczka znajomych z czasow LO i z czasow studiow sie rozpadla. W ogole to ostatnio jakos stwierdzilem, ze moje zycie towarzyskie jest bardzo ubogie w porownaniu z tym co bylo kiedys. Juz nie ma takich znajomosci jak za czasow studiow, ze znajomymi z pracy jakiegos wiekszego kontaktu nie mam, wychodzi sie na jakies wspolne piwo raz na jakies 2-3 miesiace. Czekam nadal az mama sie wyprowadzi chociaz to czekanie jest bardzo dlugie, a efekt czekania moze byc watpliwy. Czekam tez na moment az Magda skonczy studia, gdy znajdzie pierwsza prace, gdy zamieszkamy razem... Dobrze, ze dni w pracy szyblo leca, kwartki kalendarza przewracam tygodniami, a tygodnie uplywaja w tempie ekspresowym. Ledwo zaczela sie wiosna, a pewnie w oka mgnieniu minie lato i bedzie jesien...
|