15:34 / 28.05.2007 link komentarz (0) |
Weekend nie był taki straszny jaki miał być. Egzamin zerówkowy z psychologii społecznej okazał się nie być zerówkowym tylko ostatecznym. My z Gosią w piątek myśląc, że to zerówka, stwierdziłyśmy, że olewamy i idziemy podbijać ursynowskie bary. Wiadomo jak się skończyło. Mimo braku jakiegokolwiek zaangażowania z naszej strony w sprawy egzaminacyjno-psychologiczne, jestem pewna, że zaliczymy spokojnie egzamin, bo takich trzech jak nas dwie to nie ma ani jednej. Więc sobota była przedłużeniem piątku, czyli oblewałyśmy egzaminy w swoim towarzystwie, a później doszła Alinka. Przecudowne dwa wieczory, a niedziela dniem lenistwa przy 9,5 tygodnia (ach ten Rourke) i Mumio. Wylegiwanie się w łóżku do 19.... Od dzisiaj praca, praca, praca. Z małymi przerwami. Właśnie. Czas iść już do domu chyba, prawda?
|