Już prawie tydzień w nowej pracy. Jest dobrze. Dzisiaj dzień z dupy. Po prostu. Deszcz, brzydko, zimno. Za parę godzin jakaś impreza. Następna. Życie. Cokolwiek. Jeden z tych dni w trakcie, których wszystkim się wszystko pierdoli. Po prostu. Nie wiadomo czemu.