Znowu dużo się dzieje. Chyba nawet za dużo. W minionym tygodniu pojawił się nieplanowany wypad do Warszawy, a w zasadzie to do Wyszkowa. Praktycznie połowa dnia spędzona w pociągu raczej nie należała do super atrakcji.
W sobote była dalsza część remontu oraz mecz, a w niedziele kolejne zakupy w Ikei. Odnośnie remontu to już chyba powoli zbliżamy się do końca. Kafelki w przedpokoju położone i zafugowane, zostały drobne poprawki w dużym pokoju oraz pomalowanie przedpokoju, kuchni i łazienki, a no i trzeba jeszcze nowy licznik energi elektrycznej zainstalować. Remont być może skończy się w tym tygodniu, a potem zaczną się porządki i urządzanie mieszkania.
Prócz atrakcji w pracy oraz w domu pojawiła się też kwestia ślubu cywilnego tak aby uniknąć wyższego progu podatkowego w roku 2008. Myślałem, że ze ślubem to idzie się do USC, składa wniosek, wnosi opłatę i wybiera termin, a tu się okazuje, że po złożeniu wniosku trzeba czekać jeszcze dodatkowo aż miesiąc, co teraz stawia pod dużym znakiem zapytania nasz ślub w tym roku...
Zbyt wiele spraw dzieje się na raz, w pracy, w domu, u mamy, w życiu. Marzy mi się by skończyć już remont w domu, by uniezależnić się od wizyt u mamy i by sobie poprostu odpocząć przez pare dni. Odnośnie wizyt u mamy to chciałbym je jak najszybciej ograniczyć. Wspólne zamieszkanie mamy z babcią powoduje, że jak to Ewa sprytnie ujęła - mama babcinieje. Ten fakt bardzo mi się nie podoba bo od samego początku byłem przeciwny by mama mieszkała razem z babcią ale moje tłumaczenia i rozmowy na nic się zdały, a na zmiany to teraz już trochę późno.
W zasadzie został miesiąc do świąt, potem sylwester, który już trzeba zacząć planować. A potem przyjdzie kolejny nowy rok kolejnych zmian...
|