13:55 / 11.12.2001 link komentarz (1) | Nie wiem co się dzieje...
Cały ten spieprzony weekend był zupełnie zbędny. Tak jakby chciała zrobić mi na złość.
Za co???
Usłyszałam od niej parę miłych rzeczy, np. żebym gniła w takim piekle jakie ja jej sporządziłam gdy mnie rodziła, że ma w dupie moją maturę i równie dobrze mogę wylądować z dzieckiem na ulicy i żebrać, że już nie jestem jej córką ani ona moją matką i żebym się wynosiła z dala od niej, żeby nie musiała na mnie patrzeć.
Sympatycznie,eh?
A wszystko poszło o to, że ja chciałam się uczyć, a jej odbiło, żebym przyjechała do nich. PO CHUJ, się pytam???
Ona na prawde potrzebuje pomocy. I obiecałam sobie, ze tym razem czołgać się przed nią nie będe. Ale niestety kochanm ją. "Matka jest tylko jedna..."
Muszę widocznie się przełamać i ... no właśnie, i co?
Co mam zrobić?
Ja tez juz nie mam siły tego wszystkiego znosić...
Help me...
|