Styczeń mija szybko ale też bardzo burzliwie. Generalnie to jest schemat dom-praca-wyjazd-dom-praca, i tak na okrągło, czasami po drodze w ramach przerywnika pojawi się jakiś weekend. W przeciągu ostatnich 2 tygodni zrobiłem autem służbowym tyle, co swoim Focusem pod września 2007 roku.
Dwa tygodnie temu była podróż samochodem do Niemiec, łącznie z jakieś 1900 km w obie strony, za parę tygodni pojadę albo polecę znowu, a potem pod koniec marca zacznę swój 3 miesięczny turnus.
Jutro w planach z żoną mamy wizytę w kancelarii parafialnej celem zaklepania daty ślubu kościelnego. Ślub kościelny jest dla mnie bardzo ważną rzeczą ale ta cała otoczka wkurza mnie maksymalnie. Ksiądź powie co łaska, ale mniej niż 500 zł dać nie można. W ogóle to ta chora instytucja wyciąga łape po wszystko. By ministrant w czasie ślubu nie zbierał datków na tace to oczywiście trzeba za to zapłacić. Wystrój w kościele też na własny koszt - to tak jakbym poszedł do restauracji zapłacił za kolację dla 2 osób 300 zł ale sztućce i talerze musiałbym przynieść swoje. A i jeszcze oczywiście to bardzo ważne nauki przedślubne na których to stara panna w wieku 60-ciu lat będzie mówić o zakładaniu rodziny, metodzie kalendarzyka jako jedynej słusznej metodzie antykoncepcji w XIX wieku oraz na sam koniec uświadomi wszystkich, że stosunek przerywany jest jednym z powodów raka szyjki macicy. Poza tym oczywiście będę też musiał wypełnić zadanie domowe, czyli codziennie przed wyjściem z pracy będę musiał mierzyć żonie temeraturkę i będę również organoleptycznie badał śluz. Jak nie odrobie zadania domowego to mnie pani wyprosi z zajęć i będę musiał przyjść z rodzicami...
Jeśli chodzi o życie rodzinne to ostatnimi czasy wiele się działo, ale dobrze bo czasami trzeba siąść i zrobić mały rachunek sumienia, wyciągnąć wnioski i zmienić się na lepszę, by w przyszłości być szczęśliwy razem z najbliższą sobie osobą.
W ogóle to ostatnimi czasy wiele rozmyślałem o życiu, o rodzinie, o związku z Magdą. Odnośnie Madzi to ostatni miesiąć wspólnego mieszkania potwierdził w 100%, że jest ona dla mnie najważniejszą osobą w życiu. Nikogo nigdy nie kochałem tak bardzo i wiem, że jest ona dla mnie całym światem.
Odnośnie spraw typowo życiowych to prawdą jest, że człowiek uczy się na błędach przez cały życie. Ostatnimi czasy szczególnie rozmyślalem nad tym co było kiedyś i wiem dziś, że gdybym wtedy miał ten rozum co teraz to pewne sprawy napewno potoczyłyby się w inny sposób.
Jeśli chodzi o rodzinę to oczywiście żonka jest dla mnie na pierwszym miejscu i uważam to za fakt bezsprzeczny i bezdyskusyjny. Zdanie mojej mamy dotyczące pewnych aspektów mojego życia traktuje już nieco drugoplanowo, teraz najbardziej dla mnie liczy się to co myślimy i planujemy wspólnie z Magdą, a reszta jest gdzieś tam z tyłu za nami. Mama nieco zmieniła się żyjąc z babcią pod jednym dachem. Brak psa dodatkowo też nieco ją zmienił. Już nie jest tak jak to kiedyś było, w ogóle te zmiany ostatnio pędzą jak szalone, jesienią zeszłego roku w życiu nie podejrzewałbym, że pewne sprawy będą wyglądać tak, a nie inaczej.
|