Ech, cały tydzień prawie poza biurem. Plan z 20/02 wciąż aktualny, tylko z jedną drobną zmianą. Jutro przed wizytą w Legnicy muszę zahaczyć jeszcze o Jelcz-Laskowice. W ogóle to mam pecha, przez prawie ostatnie dwa tygodnie cisza i nuda, wyjechałem do Białegostoku na delegacje i reklamacje na firmy które mam pod sobą posypały się jak z rękawa. Jeszcze co najlepsze to mam wystawioną reklamację na dyche audytową. W ogóle to jakiś czas temu uzmysłowiłem sobie w końcu dlaczego jako SQE Current mam namniej firm porównując z innymi SQE Current z mojej grupy. Sęk tkwi w tym, żę zajmując się dostawcami z grupy Thermal/Electric prawie wszyscy z nich produkują części "safety". Kumpel dostanie reklamacje na 10 braketów z powodu złego otworu i nic, zadzwoni, pogada, koniec tematu. Na mojego dostawcę wystawią reklamację na 1 sztukę i od razu musze być onsite... Cóż takie życie, dziś w biurze na spotkaniu porannym było mało osób, bo prawie wszyscy w rozjazdach. Spotkanie trwało może z 10 minut, z czego ja mówiłem przez osiem. Jak tak dalej pójdzie to chyba będę musiał szukać sobie nowej pracy ;) bo pewnie za niedługo mój managier powie mi, iż sobie nie radzę bo najwięcej reklamacji wpada na moje firmy.
W ogóle to fajnie jest gdzieś czasami wyjechać ale cały tydzień spędzić poza biurem to z leksza kicha. Rozumiem, że można w domu sporadycznie sprawdzać maile ale jak się biuro przenosi do domu to już zbytnio nie wygląda to zbyt kolorowo.
Wczoraj jakiś z dupy wzięty wieczór bo mój popieprzony ojciec chyba coś sobie wciągnał albo wypił za dużo i na żarty mu się zebrało. Nie wiem co trzeba wciągnać lub wypić by mieć taką fantazję jak on. Mój ojciec to coś jak bolący ząb, przypomina o swoim istnieniu w najmniej odpowiednim momencie.
Chciabłym bardzo przy żonie zapomnieć o trudach dnia...
|