Drugi weekend w domku po powrocie z Germanii. Pierwszy weekend był nieco dłuższy, ponieważ wziąłem sobie urlopik w piątek oraz w poniedziałek, i w taki oto sposób weekend miał aż 4 dni. Dużo się działo, załatwiliśmy z żoną trochę spraw i bawiliśmy się na weselu brata Magdy. Wesele OK, ale niestety nie obyło się bez kilku zgrzytów rodzinnych.
Miniony weekend też dość aktywny ale też i lekko męczący. W piątek znajomi, Martini, pizza, film. Sobota w Krakowie na Festiwalu Kultury Żydowskiej, a niedziele obiadowo-działkowo.
W pracy w porównaniu z tym co było w Germanii to jakość tak nudno. Nie mogę jakoś się wdrożyć w obowiązki. Ten tydzień miał upłynąć pod znakiem podróży do Białegostoku ale wizyta została przesunięta o dwa tygodnie. Zapowiada się raczej tydzień na miejscu, jedynie w piątek jednodniowy wyjazd w okolice Wrocławia.
Coraz więcej się mówi o kryzysowej sytuacji Generalnych Motorów. Ciągle tylko cięcie kosztów i raczej polepszenia sytuacji w najbliższym czasie raczej nie należy się spodziewać. Dość dziwnie na to wszystko patrzę, zwłaszcza gdy oferty pracy z którymi zwracają się do mnie headhunterzy wyglądają pod tym względem o wiele bardziej zachęcająco. Basen, kursy tańca, kursy językowe, to na pewno coś czego Generalne Motory nigdy nie zaoferują. Zastanawiam się więc czy powoli nie myśleć nad zmianą miejsca pracy.
|