Tydzień bardzo aktywny, można by powiedzieć z czystym sumieniem za bardzo aktywny. Przygotowania do ślubu, jakieś zakupy, jakieś otwarte sprawy, w zasadzie dużo otwartych spraw. Do tego jeszcze nadmiar różnego rodzaju rzeczy w pracy, bo tak to jest jak się ma prawie samych dostawców dostarczających części safety. Jak nie działa jakiś pas, problem z airbagiem to nie ma zmiłuj się, że coś jutro, musi być immediately i tyle. Ciągnę więc sprawę dostawcy pasów, który postanowił dać znowu ciała, koledzy z Częstochowy gdzie pewna korporacja ma dwa różne zakłady produkujące dwa różne rodzaje produktów też postanowili dać ciała w tym samym czasie. Czyli 3 case’y z częściami safety, do tego walczę non-stop z otwartymi sprawami PPAPowymi swoich dwóch innych dostawców, do tego jeszcze dwa audyty QSB. Dobrze, że jutro już piątek bo czuje się jakby mnie pociąg potrącił. Nie wiem jak długo jeszcze to pociągnę wszystko bo mój silnik coś chyba moc traci z tygodnia na tydzień.
Moja podróż do Luton z racji cost saving actions stała pod znakiem zapytania, ale dziś się dowiedziałem finalnie, że lecę. Jutro muszę sobie załatwić samolot. Najgorsze jest to, że będąc w UK będę zobligowany by przemieszczać się dziwnym samochodem, który ma kierownicę po prawej stronie. Mam nadzieję, że uda mi się wrócić z UK w jednym kawałku ;)
Dziś miałem emergency action z ząbkiem, ale na szczęście Ania mnie poratowała jak zwykle. Gdyby fast response dostawców był tak jak u Ani to miałbym istną sielankę w pracy ;)
Mama zwróciła mi uwagę, że prowadzę bardzo siedzący tryb życia. Generalnie to dom – auto – praca – auto – audyt – auto – praca – auto – dom – auto – zakupy – auto – dom i tak w kółko z małymi różnicami. Brakuje mi sportu, brakuje mi spacerów. Jak miałem psa to w zasadzie codziennie spacerowałem przynajmniej z pół godziny. Zastanawiam się teraz czy obecnie w ciągu całego dnia przechodzę tyle co rok temu w czasie jednego spaceru z czworonożnym przyjacielem... Jakoś muszę bardziej zadbać o siebie i zacząć uprawiać jakiś sport. Myślałem sobie aby reaktywować karate kyokushin ale niestety jakoś tak mam dziwne przeczucie, że czasowo nie bardzo dam radę. Czasami są audyty, czasem trzeba dłużej w pracy posiedzieć, a bez sensu jest płacić za treningi i na nie nie uczęszczać. Pozostaję mi więc jakiś basen czy bieganie, w końcu to można robić zawsze kiedy się tylko chce.
Wracając więc do tematów spacerów, uwielbiam spacerować, podczas spaceruje ładuje akumulatory jakąś taką pozytywną energią. Innymi słowy na spacerze odpoczywam, poza tym lubię i potrzebuje czasami być sam ze sobą. Na spacerze pod koniec dnia pełnego natłoku różnego rodzaju spraw i zdarzeń, mam czas dla siebie. Dziś na przykład stwierdziłem że z tygodnia na tydzień coraz bardziej poznaję moją żonę. Uzmysłowiłem sobie, że żona ma pewnego rodzaju proces odreagowywania zdarzeń nieprzyjemnych i kłopotliwych. Co za tym idzie, jakąkolwiek kłótnie z osobami trzecimi, żona odreagowywuje na mojej osobie. Dobrze, że ja tak nie mam, bo jakbym miał w domu odreagowywać te wszystkie problemy z pracy to byłoby hadrcorowo :)
|