Wrzesień rozpoczął się bardzo intensywnie. Co prawda nie od pójścia do szkoły bo na to, to ja już jestem za stary, ale rozpocząłem miesiąc od podróży do Anglii. Podróż dziwnymi liniami lotniczymi (czyt. WizzAir) raczej do komfortowych nie należała. Na miejscu przywitała nas typowa angielska pogoda. Potem przede mną stało wyzwanie w postaci jazdy samochodem z dziwną kierownicą nie w tym miejscu co trzeba. Cudem udało się uniknąć zderzeń czołowych dzięki ekipie dwóch pilotów, którzy jeździli ze mną. Jazda lewą stroną generuje sporo problemów, biegi zmienia się lewą ręką, więc parę razy o mało nie otwarłem prawych drzwi. W samochodzie z kierownicą po prawej stronie wszystko jest tak samo jak w aucie LHD, w sensie kierownica, przełączniki kierunkowskazu i wycieraczek oraz medaliera jest taka sama. Jeżdżąc angielskim samochodem nie miałem w ogóle wyczucia czy na drodze się zmieszczę czy nie. Nie umiałem absolutnie korzystać ze środkowego i lewego lusterka. Zmiana biegów na rondzie i równoczesne włączanie kierunkowskazu generowało spore problemy.
Tak czy inaczej szkolenie w UK zaliczyłem, samochodem się nie zabiłem, dziwnym jedzeniem się nie zatrułem. Jeśli chodzi o jedzenie to chyba najgorzej było ze śniadaniami, plusem była wizyta w Londynie oraz w Onley. Podczas eksploracji Londynu pogoda dopisała, podczas wizyty w Onley już trochę mniej.
Z Anglii wróciłem w czwartek, w piątek rano do pracy, a potem wypad integracyjny do Żabnicy wraz ze znajomymi z pracy. Tutaj pogoda dopisała i to bardzo, były ogniska, były wycieczki na szlaku (15 km) i na samym końcu była wizyta w muzeum browaru w Żywcu.
Teraz nowy tydzień i nowe obowiązki no i przygotowania :)
|