No i fajnie sie spalo. Jak zwykle gdzies od 4.00 zaczalem robic podunia-podunia, a dzis juz okolo 12.00 mi sie wstalo wiec spoko. Ide zaraz pod prysznic, a potem posiedze troche przed komepm i w koncu na obiadek swiateczny do Anny i bedzie to chyba jeden w bardziej swiatecznych momentow, ktore przytrafily mi sie ostatnimi godzin.
|